Pierwszy kwietnia już za nami, więc można na moment przestać trollować wszystkich dookoła (Youtube Collection – mój mistrz) i wrócić do codzienności. Zanosi nam się wyjątkowo krótki tydzień, bo przecież już za kilka dni mamy Wielkanoc. Na te ostatnie kilkadziesiąt godzin obowiązków przygotowałem dla Ciebie trzy kawałki – jeden hipnotyzujący, drugi wkręcający i trzeci, ekhm, na kwasie ;)
♥
The Antlers – Putting The Dog To Sleep
Kiedy słuchać? Kiedy masz ochotę pobyć jeszcze trochę z własnymi myślami.
The Antlers to trzeci z zespołów podrzuconych mi przez moją wtykę w Liverpoolu (poprzednie prezentowałem siedem i czternaście dni temu). Grupa jest mało znana, ale gwarantuje Ci zupełnie inny stan niż masz w tej chwili. Serio, pozwól sobie na minutowe wytchnienie i puść poniższą piosenkę.
Uspokój się instrumentalnym wstępem i poczuj drgnięcie serca w 00:57.
(To mój dzisiejszy typ.)
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
College feat. Electric Youth – A Real Hero
Kiedy słuchać? Kiedy za oknem wciąż szarawo.
Pamiętasz jak jakiś czas temu gadałem o filmie Drive? Wspomniałem, że jedną z jego największych zalet jest muzyka, głównie użyty w otwierającej produkcję scenie utwór Kavinsky’ego w kolaboracji z Homem-Christo z Daft Punk.
Nadal tak sądzę, lecz w międzyczasie przypomniała mi się jeszcze jedna lecąca w tle przygód milczącego kierowcy piosenka. Puść ją sobie kiedyś, gdy będzie dookoła ciemno – późnym wieczorem lub wczesnym rankiem.
Poczujesz się :)
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Mord Fustang – Lick The Rainbow
Kiedy słuchać? Kiedy elektroniki poczeba. I to nagle, i to dobrej :)
Dawno tutaj nic imprezowego nie wrzucałem (ostatnio poleciał chyba Señor Patron, ale to przecież było blisko dwa miesiące temu). W takim razie przedstawiam Ci dzisiaj Morda Fustanga (prawie jak, hehe) i jeden z jego bardziej nawalonych tracków. Potrafi zrobić dobrze, ale trzeba czuć na coś podobnego głód.
Do kawy raczej nie pasuje, ale z energetykiem wchodzi ładnie.
(jeśli nie widzisz filmiku – link do Youtube)
♥
Pamiętaj! Kolejna dawka już za tydzień o piątej rano. Wszystkie dotychczasowe wpisy porankowe znajdziesz tutaj.
I jeszcze jedna rzecz – dzisiaj przywitało nas słoneczko machnięte testowanym przeze mnie aparatem Sony przez brudną szybę w kuchni mojej przyjaciółki w trakcie wspólnej nauki do jednego z paskudniejszych testów, jakie przyszło mi pisać w całym dotychczasowym życiu. Na szczęście chociaż to zdjęcie fajnie wyszło:) Tak czy inaczej, jeśli w kolejnym odcinku masz ochotę zobaczyć tam swoje zdjęcie – dajesz na maila.
Jak tam poziom mocy?
Ziewa wraz z Tobą,