Wczoraj przetoczyła się przez bloga naprawdę ostra burza. Było zabawnie, ale starczy. Dlatego dzisiaj, dla oddechu, zabieram Was do portugalskich parków. Niby takich samych, a jednak zupełnie innych niż te u nas, w Polsce.
Zieleń
Porto to miasto leżące pomiędzy leśno-winnymi górami a oceanem. Na bardzo poszarpanych wzgórzach. Przy jego lokalizacji i rozbudowie niespecjalnie przejmowano się zostawianiem odpowiednich, dużych przestrzeni na drzewka i skwery.
Roślinność i tak miała zagwarantowaną kompozycję w miejskim krajobrazie ze względu na płynącą głębokim korytem rzekę.
A z drugiej strony tu jest taki klimat, że kwiatkami i bluszczem porastają nawet lite cegły :)
Parki prywatne
Ale ludzie, jak to ludzie mają w zwyczaju, i tak chcieli mieć gdzie chodzić. Czytać książki, pisać wiersze, nucić fado, wyprowadzać zwierzęta.
Stąd szalona popularność parczków prywatnych – zadrzewionych dziedzińców najbogatszych pałaców. Pałace wewnątrz miasta były zresztą zwykłymi fabrykami, tylko że wepchniętymi w ściany ładnej architektury. Właściciel tego tutaj parał się produkcją wyszywanych złotem ubrań.
Dawne parki miejskie
Faktyczne zielone tereny, choć nieczęste, są w Porto naprawdę piękne.
Z reguły mają jakoś pomiędzy pięcioma a ośmioma tarasami. Z niektórych da się wejść lub zejść tylko na niektóre, więc spacer przez całą wysokość potrafi trochę przypominać błądzenie po Hogwarcie :)
Dzięki różnicy poziomów, w parkach jest zawsze cicho. Nawet karetki z ulicy 20 metrów dalej brzmią jakoś tak stłumienie, gdy oddziela Cię od nich gruba warstwa drzew. Tutaj w trzecim tygodniu listopada liście dopiero zaczynają spadać na jesień, więc stan utrzymuje się długo.
Portugalczycy kochają zwierzęta. Głównie ptaki i psy. Ptaki ozdabiają wiele balkonów i sklepów, psiaki z kolei tarzają się w parkach.
O, taka sielanka :)
Nowe parki miejskie
Taki jest jeden. Nazywa się, werble, Parque da Cidade (czyli park miejski) i przypomina coś pomiędzy warszawskimi Łazienkami a Hyde Parkiem. Dużo przestrzeni, dużo drzew, dużo płaskiego. W jakiejś publicznej debacie obywatele zdecydowali, że ich nowy park ma być zupełnie nie-taki-jak-dotychczasowe. Oczywiście chodziło o kąt nachylenia łąk :)
Fotek nie mam, zapomniałem zrobić. Było zbyt ładnie.
Parki historyczne
A te to dopiero coś!
Taki najważniejszy jest ulokowany dookoła Palacio Cristal, nieistniejącego już obiektu zastąpionego przez ogromną kopułę mieszczącą różne sale konferencyjne i kawiarnie. Wszystko dookoła ma zdobienia, kafelki, rzeczki i ozdóbki.
A jest przy okazji stare, zapomniane i zupełnie zaczarowane
Dokładnie przy tej fontannie usiedliśmy sobie parę dni temu poczytać i przez blisko dwie godziny nie niepokoił nas nawet jeden człowiek. Portugalczycy umieją dbać o prywatność innych, ludzie wstający i idący przejść się dalej gdy zobaczą, że np. mogą Ci przeszkadzać to tutaj norma. Nieśmiałość wygrywa z dumą :)
Człowiek sobie idzie taką dróżką i…
… może znaleźć jedną z broniących wstępu do rzeki wieżyczek …
… lub dawny kościółek, w którym okazjonalnie jeszcze są chrzczone małe dzieci.
A w najpiękniejszym miejscu można spojrzeć się w lewo, nacieszyć oczy wysepką…
… aby po chwili spojrzeć w prawo i zobaczyć na jednym kadrze tę fontannę sprzed paru zdjęć, malowniczy zakręt rzeki, jeden z rekordowych mostów świata oraz ujście Douro do oceanu. A wszystko w pełnej ciszy. Przerywanej jedynie co parę minut przez głodnego pawia gdzieś dalej na placyku.
Dobra. Przyznaję. Zakochałem się w tym mieście :)
Aparat
Wszystkie zdjęcia zrobiłem Nikonem D600, szkło Nikkor 24-70 lub Nikkor 50.
W parkach głównie bawiłem się światłem i ostrością. Nie od razu mi wychodziło – co widać choćby w tej notce, bo zdjęcia są posklejane z 3-4 spacerów – ale wystarczyło półtora tygodnia by złapać już pewne podstawowe niuanse operowania tymi dwoma czynnikami.
Podczas takiego łażenia po fajnych miejscach odkrywa się też inną zaletę aparatu – jest lekki. Ok, dłuższy obiektyw potrafi przyciążyć, ale samo body to niebo a ziemia w porównaniu z np. Nikonem D800, którym bawiłem się przez chwilę parę tygodni przed wyjazdem. Sześćseta to pełna klata w pół-amatorskiej puszce. Możliwości giganta, waga średniaka. Po paru godzinach z czymś takim w rączce zauważa się różnicę :)
Głosowanie
W głosowaniu w odcinku sprzed Londynu wygrała opcja, abym przygotował dla Was spacer ze zdjęciami, po prostu, Portugalczyków. Tego jak wyglądają, co robią, jacy są. No i wszystko fajnie, tylko że nadal mam opór przed robieniem streeta do zupełnie obcych ludzi, z którymi w razie draki nawet się nie dogadam :))
No ale może na za tydzień mi się uda coś ogarnąć. Jak macie jakieś fajne poradniki albo linki dotyczące street photography to byłbym wdzięczny za podzielenie się, szukam inspiracji aktualnie.
A poza tym możecie napisać w komentarzach, w którym z tych parków posiedzielibyście najchętniej. Ja nie mam zdania, chyba najbardziej mi podszedł ten historyczny, chociaż zwykłe bulwary nad rzeką też kuszą dzień po dniu.
Najlepszego,
///
PS: Jeśli wczoraj umknęło, to ponawiam: QotSA NA OPENERZE :)