Jest Na Świecie Drugi Ja – Granice Bezczelności

 

Okej, czegoś takiego się naprawdę nie spodziewałem. Ja wiem, że treść raz wrzucona do sieci przestaje podlegać jakimkolwiek prawom i większość autorów online istnieje głównie dzięki wciąż mającej się dobrze moralności internautów, ale, no właśnie. Ja dzisiaj o tej moralności bym chciał chwilę pogadać. Ktoś bowiem skopiował jestKulturę prawie w całości i się strasznie jara, że to jego autorski blog.

wskorupski

Użytkownik Blogspota o takim nicku to prywatnie mój znajomy ze studiów, ale na tę akurat informację spuszczam zasłonę miłosierdzia. Nie chcę jej komentować, bo nie mam czym. No w każdym razie posiada on bloga, na którym infostrony, działy, cykle, styl pisania, podpisy pod notkami, hasło bloga, opisywani artyści (nawet z zachowaną kolejnością) i sporo innych pierdół zostało skopiowanych w całości z jestKultury.

Dopóki patrzyłem się na “inspirowane” moim blogiem teksty, cykle i sposoby formułowania myśli to jeszcze wszystko było okej. To przecież Internet, na co ja niby mam wpływ. Rozdrażniło mnie dopiero zerżnięcie jestPoranków. A wkurzył fakt, że mój pierwszy prawdziwy kopier nie powstrzymał się nawet od przyrównania tego cyklu do audycji, co akurat nie jest żadnym moim trademarkiem, ale płynie z wieloletniego marzenia i raczej się cieszyłem, że piszę coś co w jakimś stopniu je spełnia.

Apogeum szczęścia osiągnąłem jednak chwilę później. Otóż skopiowaniu uległa też strona O mnie włącznie z…. moim opisem samego siebie. Autor bloga wskorupski.blogspot.com opisuje się w Internecie dokładnie takimi samymi słowy (z dwoma-trzema zmianami nie wpływającymi na wydźwięk całości), jakimi opisuję się ja. Absurd?

Na szczęście ambitny pan bloger w końcu orientuje się w swoim niecnym występku i jeden jedyny raz nawiązuje do źródła swoich inspiracji. Tytułując mnie zaprzyjaźnionym bloggerem. Bez żadnego linka zwrotnego.

Aha, umieściłem w tej notce screeny z bloga wskorupskiego, bo moje prywatne prośby o wytłumaczenie sytuacji są na bieżąco kasowane z jego profilu, wolę więc mieć pamiątkę w razie gdyby podobna strategia miała objąć i samego bloga. Zważywszy, że technicznie rzecz biorąc prezentują one moją wartość intelektualną to chyba nie ma problemu :)

Logika

Nie jestem pewien co mam o tym myśleć. Do agregujących kanały RSS farm linków już przywykłem, nauczyłem się nawet z nimi skutecznie walczyć. Ale co jeśli treści kopiuje żywa, myśląca i do tego znająca mnie prywatnie osoba? Kurde, zostaje mi jedynie przestać blogować, przecież w zestawieniu z nim wypadam zaledwie porównywalnie ;)

Chyba nie mam na ten moment nic więcej do dodania. Tak jak pisałem wyżej – dopóki kopiowane były pomysły na teksty, ich kolejność, infostrony i tak dalej to jeszcze się tylko z niedowierzaniem uśmiechałem. Ale zawinięcie WSZYSTKICH porównań dotyczących podebranego cyklu i opisanie SIEBIE przy pomocy MOJEGO opisu jest już godne krytyki. Zachowanie bez żadnej kultury.

A co Wy o tym sądzicie?

Co ten copy-autor niby chciał osiągnąć?

  

// aktualizacja 1: Zastanawiają mnie dwie rzeczy. Pierwsza – jaką wartość ma poklask (bo copy-blog zbierał w komentarzach pozytywne recenzje, nie przeczę) wyssany od ludzi przy pomocy sfałszowanego sposobu bycia i nieczystymi środkami? Przecież nawet pięciolatki wiedzą, że pierwsze miejsce na tablicy wyników w dowolnej grze smakuje dopiero gdy jest wywalczone faktycznym skillem. A nawet jeśli udają, że jest inaczej to przecież i tak czują wszystko w sercu.

O drugiej nie myślałem od nie pamiętam już nawet ilu lat. W jakimś starym numerze CD-Action jeden z redaktorów będący też prywatnie członkiem kapeli rockowej wkurzył się, że choć ich album (singiel?) jest do pobrania za darmo z sieci to i tak ktoś go wrzucił na torrenty. Nie jest to sytuacja analogiczna do mojej teraz, ale również łapie się w ogólny wątek.

Jedno wielkie: ale po co?

// aktualizacja 2: Podczas przeglądania screenów, które zrobiłem copy-blogowi póki jeszcze istniał (na wypadek nagłego zniknięcia, co jest podejrzewam częstą reakcją przy takich sprawach) znalazłem prawdziwą perełkę. Jest to niesłychanie wręcz dosłowna “inspiracja” mojej podstrony o zasadach panujących na blogu. Szczególnie podoba mi się przeklejony w całości ustęp zaznaczony czerwony ramką.

Lol on so many levels.

Trochę nie ogarnia Twój bloger,

Andrzej Tucholski


CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem od skuteczności, a także pisarzem i scenarzystą.

Znajdujesz się teraz na mojej stronie domowej, z której możesz przejść do bloga, YouTube’a, na jeden z moich podcastów, na konto na instagramie, a także znajdziesz tu zapis na newsletter i przejście do sklepu z moimi książkami i kursami.

Życzę dużo dobrego!

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail.

W przypadku naglących problemów gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – terapeutą lub psychiatrą. To profesjonaliści, którzy pół życia szykowali się właśnie po to, by dobrze pomóc potrzebującym. Warto skorzystać z ich usług!

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies