Jak dziękować w social media – guidebook

 

Niech dzisiejszy dzień zostanie wpisany do annałów Polskiego Internetu Codziennego jako początek zupełnie nowej epoki. Od dzisiaj wszyscy blogujemy i postujemy statusy lepiej, a uzyskana dzięki temu skokowi synergia i ogólny klimat prosperity niesie nas ku chwale, przebitkom w mediach tradycyjnych oraz listom pisanym na odwrotach zdjęć naszych najładniejszych czytelniczek.

No, prawie. Ale dobrych praktyk nigdy mało :)

Adnotacje

Poniższy zbiór porad nie ma oparcia w polskim lub europejskim prawie. Znaczy, może i ma, ale nic nie konsultowałem. Wskazuję jedynie zachowania które w latach dziewięćdziesiątych nazwalibyśmy netykietą.

Tyle że oryginalne zasady netykiety (capslock = krzyk, nie obrażanie innych itp) są już tak zakorzenione w sieciowych nawykach, że nie chcę poświęcać im ani zdania więcej. Jeśli się o nich nadal nie wie to jest się ignorantem i tyle, wystarczy pięć minut obserwacji dowolnej, dojrzałej platformy.

Jeśli szukacie podstaw netykiety to znajdziecie je na Wikipedii. Jeśli szukacie informacji czysto prawnych to polecam ten artykuł na Fotoprawo.

A teraz: ultimate guidebook.

1. Jeśli o kimś mówisz – podlinkuj

Zawsze gdy wspominasz we wpisie kogoś z imienia i nazwiska lub pseudonimu to pamiętaj, by tę osobę odpowiednio podlinkować (o ile ma to sens). Często widzę (głównie na największych serwisach i najmniejszych blogach – ciekawa zależność), że autor mówi o “pewnym blogerze” lub, szczyt rozpusty, nazywa po imieniu, ale już bez dodania aktywnego linka do bloga lub kanału.

Nope. Takie błędy przejdą jedynie jako skutek pospiechu, ale i tak warto potem je poprawić, w końcu content nie umiera nigdy. Prawdziwy twórca treści nigdy nie próbuje przyoszczędzić linków. Jeśli ktoś Cię zainspirował – nie skąp. Tobie wtedy też nie będą skąpić.

Przetestował to na własnej skórze (podejrzewam, że nie jeden raz) pewien znany bloger Kominek.

2. Jeśli o kimś mówisz – możesz otagować.

Wiele osób się przed tym wzbrania (używając śmiesznego argumentu o ‘nachalności’) ale nie widzę w uprzejmym tagowaniu nic demonicznego. Jeśli wspominam we wpisie w znaczący sposób o Szymonie Majewskim lub Arturze Kurasińskim to i jeden i drugi będzie miał potem w moim statusie na Facebooku odpowiednie CC.

Ma to cztery pozytywne skutki. Po pierwsze, zainteresowana osoba wie, że o niej mowa. Po drugie – znowu do niej linkujemy, co jest oznaką szacunku. Po trzecie – możemy się przylansować, że niby ich znamy personalnie. Po czwarte – fajnie to wygląda.

Przy czym drobne “hola hola” do zupełnych nowicjuszy. Ciągłe pisanie i tagowanie do powszechnie znanych, dużych postaci w Internecie wygląda słabo. Lepiej nawiązywać do nich rzadziej, ale za to z faktycznym przemyśleniem. That’s the way.

3. Jeśli tworzysz na istniejącej bazie – podlinkuj

Pomijam pisanie polemik do istniejących treści, bo tutaj odniesienie się jest oczywiste.

Niestety, często powstają wpisy inspirowane, dopełniające lub rozwijające jakąś inną twórczość i pan autor nie widzi nic nienaturalnego w braku przytoczenia o jaki oryginał może chodzić.

Nope. Ludzie, którzy szczędzą innym linków zwrotnych noszą buty na rzepy i używają myszki z kulką.

4. Jeśli używasz zdjęcia, komiksu itd – sprawdź, czy możesz

Zakazywanie ludziom wykorzystywania swoich dzieł w sposób niekomercyjny jest dosyć konserwatywne, ale, no cóż, skoro autor sobie czegoś nie życzy to warto to uszanować. Na szczęście każda porządna biblioteka mediów ma już dzisiaj ładne i czytelne oznaczenia, co wolno i dlaczego nie.

UWAGA: Mówimy o wykorzystaniu niekomercyjnym (nagłówek notki, ilustracja we wpisie, plansza we vlogu). Użytek komercyjny to zupełnie inna para trampek.

5. Jeśli używasz zdjęcia, komiksu itd – podlinkuj autora

Jeśli tego nie robisz to jesteś tępym bucem i ubierasz się nieadekwatnie do pogody.

A poruszam temat, bo sam przez lata zupełnie tę kwestię olewałem. Nie wiem dlaczego, ale doszedłem do wniosku, że jeśli ktoś uploaduje obrazek do netu to mogę go używać jak chcę. No nic. Każdy jakoś zaczyna.

Pewnego dnia po rozmowie ze znajomym grafikiem zrobiło mi się wstyd i spędziłem kolejne dwie noce nadrabiając sprawę (przejrzenie 350+ wpisów w celu znalezienia autora obrazka, choć dawno zapomniało się jego pochodzenie to naprawdę świetna zabawa). Co prawda w niektórych moich notkach nadal brakuje linkowania (zależało mi na ilości poprawionych wpisów, więc jak któryś sprawiał problem to szedłem do kolejnego), ale nadal regularnie poświęcam na tę misję parę minut. Jestem już blisko 100%.

Gdybym zobaczył dzisiaj cytat z siebie lub własne zdjęcie w czyimś vlogu lub wpisie bez żadnej informacji, że to ja jestem autorem tego wycinka treści to byłoby mi smutno. Co więcej – nawet taką sytuację niedawno miałem.

Nie rób innym tego, czego nie chcesz mieć zrobionego sobie. Truizm, ale jaki żwawy.

6. Nie czuj dumy z cudzych osiągnięć

To jest dosyć śliska kwestia, ale już tłumaczę. Wielu blogerów zapożycza od siebie nawzajem pewne rozwiązania stylistyczne, techniczne lub pomysły na budowę treści. To zdrowa relacja, w końcu każde środowisko powinno się wewnętrznie inspirować.

Ale często widać jak ktoś strasznie pęcznieje od gratulacji za wykorzystanie pomysłu wymyślonego oryginalnie przez kogoś wcześniej. Odpowiedzenie na taką pochwałę prostym “Dziękuję! Cieszę się, że pomysł [xxx] działa równie skutecznie u mnie” pozwala wybrnąć z impasu bez większego bólu a i niesmak się rozpływa.

7. Rozbudowujemy

Na bank o czymś zapomniałem :) Jeśli macie pomysły na kolejne punkty tego poradnika to zapraszam do komentarzy. Będę je aktywnie przeglądał i dodawał jako następne punkty listy.

Dodatki

Najlepsze źródła obrazków:

Flickr.com z ustawionymi filtrami Advanced Search > Creative Commons-licensed.

– Repozytoria w stylu sxc.hu, ale z zastosowaniem ich regulaminów

deviantART, chociaż tutaj licencja CC jest nadal bardzo rzadka

Najlepsze źródła muzyki:

Domena publiczna. Serio, nie mam pojęcia, czemu tak mało ludzi z niej korzysta

Audiojungle, chociaż za lepsze tracki trzeba czasem wyłożyć trochę kasy na stół

– Mało popularne zespoły. Każdy jakieś zna a często wystarczy jeden mail i voila, prawa do użytku w swoim projekcie uzyskane

Okej, to tyle. A teraz idźcie i twórzcie ładniejsze Internety :)

Zdjęcie w nagłówku pstryknął Andrew Harper.

Twój bloger,

Andrzej Tucholski


///

PS: Na pomysł napisania tego poradniczka wpadłem podczas czytania tego wpisu na Radian6. Swoją drogą, warto go sobie dodać gdzieś do ulubionych. Lubię takie case’y, nie dość że warte zapamiętania to jeszcze wesołe.

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies