Byłem Na Meczu (Stadion Narodowy Included)

 

 Tak się wczoraj fajnie złożyło, że miałem okazję wpaść na dopiero-co-otwarty Stadion Narodowy w celu popatrzenia, jak sobie nasi radzą w bezpośrednim starciu z reprezentacją Portugalii. O przebiegu spotkania i finałowym wyniku pewnie już wiesz z wczorajszych transmisji lub dowolnego dzisiejszego serwisu informacyjnego, dlatego też ja Ci opowiem coś innego :)

Stadion We Własnej Osobie

Podczas mojego pobytu w Anglii ominąłem Wembley. Pewnie dlatego nasze nowe warszawskie cudo zrobiło na mnie takie wrażenie. Dziesiątki wejść, setki zakamarków, niezliczona (a przy tym sprawna i uprzejma) obsługa z początku onieśmielają.

Po chwili człowiek zapomina, na co się patrzył czekając w kolejce i czuje się swobodniej, ma świadomość jedynie otaczających ścian. A potem znajduje szklane drzwi na trybuny i naciska klamkę.

Jednolita tafla dźwięku, jasności, przyśpiewek, oklasków, reflektorów, fleszy, huków i rozgardiaszu uderza w każdego wchodzącego z mocą pozbawiającą głosu na kilka ładnych minut. Pięćdziesięcio siedmio tysięczny tłum wie, jak wywołać szok.

Do władzy wraca też i sama budowla. Tuż po wejściu na wewnętrzny ogrom stadionu jest taki moment, że calutki widziany przez nas kadr jest wypchany krzesełkami po przeciwnej stronie molocha. One i nic więcej.

Polska – Portugalia

Może teraz trochę o meczu, w końcu nie wpadliśmy na stadion jedynie zwiedzać i się zachwycać (chociaż, tak na marginesie, to jest bardzo dobry pomysł. Gdyby powstała u Ciebie okazja takiej wycieczki – korzystaj bez namysłu!)

Obie drużyny stanowczo cierpiały na brak środkowego napastnika i w obu szczytową formę mieli bramkarze. Doprowadziło to do dosyć pasywnego pojedynku wypełnionego częstymi akcjami, wśród których realną szansę na gola miały jedynie pojedyncze.

Strzelcy obu stron cierpieli tego wieczoru na lekkiego zeza, ale generalnie widowisko bardzo przyjemne. Nasi w dobrej formie, mogliby jedynie trochę popracować nad szybkością (i biegu i reakcji). Portugalia dobra technicznie, ale czegoś jej brakowało. Przełożyło się to na wywalczony gęstą kotłowaniną, bezbramkowy remis.

Czyli trzema słowami – bardzo fajny mecz :)

Pora Na Fotki!

[nggallery id=4]

Ma najlepszą dziewczynę świata (serio, zabiera go na mecze!) i ciepło pozdrawia Twój bloger,

autograf

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem od skuteczności, a także pisarzem i scenarzystą.

Znajdujesz się teraz na mojej stronie domowej, z której możesz przejść do bloga, YouTube’a, na jeden z moich podcastów, na konto na instagramie, a także znajdziesz tu zapis na newsletter i przejście do sklepu z moimi książkami i kursami.

Życzę dużo dobrego!

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail.

W przypadku naglących problemów gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – terapeutą lub psychiatrą. To profesjonaliści, którzy pół życia szykowali się właśnie po to, by dobrze pomóc potrzebującym. Warto skorzystać z ich usług!

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies