Spędziłem w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego lekko ponad dziewięć godzin. Wracam do domu. Jadę pustym autobusem przez ciche, jasne i chłodne jeszcze miasto. Jaskrawe słońce pierwszych chwil dnia ślizga się po opustoszałych ulicach. Są minuty przed szóstą rano. Trafiam wreszcie na miejsce. Zdejmuję plecak, odpalam na chwilę komputer. Przeglądam otrzymane w międzyczasie wiadomości lub powiadomienia. Wśród nich czeka na mnie link do piosenki. I wiesz co? Teraz czeka ona na Ciebie.
Jeden Strzał, Jeden Fan
Po błyskawicznej regeneracji sił (spanie od szóstej do trzynastej ma swój specyficzny klimat) piszę dla Ciebie tę notkę. Jako pierwszą rzecz rano, w tym nowym dniu. Bo widzisz, każda minuta zwlekania byłaby wyrazem skrajnej nieuprzejmości z mojej strony. Mieć dostęp do takiej muzyki i nie przekazywać jej dalej to jak mieć ogromną torbę muffinków z kawałkami czekolady i spotkać się ze znajomymi w swoje urodziny bez poczęstowania nawet jednego z nich.
Lianne jest greko-jamajską wokalistką o sporym doświadczeniu i bardzo nikłym rozgłosie. Stawia swoje pierwsze samodzielne kroki na małych scenach w różnych miejscach świata i pracuje nad nowymi piosenkami. No, a od dzisiaj ma w swoich staraniach kolejnego fana. Nie czytałem jej życiorysu, nie wsłuchiwałem się w żadne wybitne smaczki ukryte w utworach. Dziewczyna mnie kupiła pierwszymi sekundami tylko jednej piosenki. Uwielbiam takie momenty.
Odkrycie z Taksówki
Pomijając mało oryginalne debiuty na swoim profilu MySpace, Lianne może pochwalić się dwoma poważnymi nagraniami. Jednym jest przyjemny, swingujący cover Ode to Billy Joe (jak znalazł do zadymionego lokalu z zakurzonymi whisky za plecami barmana), drugim zaś – autorski kawałek zaśpiewany w… taksówce. Podczas jednego z nagrań Black Cab Sessions (o którym to pomyśle napiszę pewnie więcej jakoś w wkrótce, bo naprawdę intrygujący).
To własnie to trwające trzy minuty nagranie zafundowało mi dzisiejszy dzień. Jest proste, rozpogadza i wycisza myśli oraz nadaje się do wielokrotnego przesłuchania. Brzmi dokładnie tak, jak wyglądał mój opisany we wstępie poranek. Dalej Cię namawiać nie będę. Przyjemnej reszty dnia :)
Darmowy album artystki można pobrać z jej strony, czyli tutaj.
Dziękując za piosenkę Karolinie, ciepło pozdrawia Twój blogger,