Pamiętam, że słuchałem Łony jeszcze w podstawówce. Potem w gimnazjum jakoś się kontakt urwał i nie pamiętałem nawet, że takiego wykonawcę pamiętam. I widzisz, jakie życie bywa zabawne. Niedawno przyjaciel puszcza mi Rozmowę z Bogiem a ja odruchowo nawijam pod nosem cały kawałek, razem z onomatopejami. Dzisiaj rano zaś natrafiam na nową, jeszcze pachnącą wytwórnią nutę.
Chociaż w sumie lekko blond
Nuta zwie się To nic nie znaczy i obfituje w profesjonalną nawijkę Łony, fachową produkcję Webbera i nawet całość dla efektu przystrojono w fajny, nowoczesny teledysk. Pozwolę sobie jednakże mało odkrywczo zauważyć, że w hip hopie idzie przede wszystkim o przekaz i tutaj lecą do szczecińskiego rapera szczególne wyrazu szacunku. Tematyka (swoją drogą bardzo mi bliska) została ujęta w inteligentny, dobrze układający się pod bit sposób. Zadbano też, by słowa zawierały ukryty tester inteligencji słuchacza. Jak działa? Prosto i skutecznie. Jeśli nie poradzisz sobie z faktycznym znaczeniem słów użytych w zwrotce radiowej, to, no cóż. Zawsze było warto spróbować.
Ale co ja będę gadał. Samodzielnego przekonania się o jakości utworu nic nie zastąpi.
Udanego.
Poleca bynajmniej teledysk Twój bloger,