Spokojnym krokiem zbliża się do nas wiosna. Poranki powoli zaczynają odzyskiwać zdrowsze, różowe kolory; popołudnia witają nas ciepłym wiatrem pędzącym spomiędzy budynków i drzew niczym niewidzialny ninja świeżości. Takie klimaty sprzyjają marzeniu na jawie, nastawianiu się na to, co nowe i odzyskiwaniu wiary w trudne plany. Takie klimaty czerpać można także tonami z bardzo przyjemnego teledysku, który (jak zwykle ze zniewalającą z mojej strony punktualnością) obejrzałem pierwszy raz dosłownie parę dni temu. I jak mi wtedy poleciał, tak już sobie leci.
I Wanna Be A Billionaire
Teoretycznie jest to piosenka Traviego. W praktyce refreny śpiewane czystym głosem Bruna kradną cały efekt i to właśnie one są potem Twoją inspiracją do gwizdania przez pół dnia. Ale i tak kupujesz całość, z miejsca. Od plażowo-gitarowo-samotnego początku (będącego przy okazji moim i osoby, której zawdzięczam klip (dziękuję!) ulubionym momentem) aż po sympatyczne konkluzje wszystkich przedstawionych w fabule wątków towarzyszy Ci ciepło i bardzo luźna nadzieja. Do czekania na kolejne stopnie powyżej zera – rzecz idealna ;)
Marząc o pieniążkach pozdrawia Twój blogger,