Aaa, To Dlatego Mi Słuchawka Nie Działa – Dzień Trzeci

 

Wiesz już jak prawidłowo dbać o słuchawki. Wiesz też co zrobić, gdy jednak się posypią. Dzisiaj z kolei podrzucę Ci parę inspiracji, co też można ze sobą robić, gdy ma się słuchawki w serwisie. Sam przeżyłem ten szok tożsamościowy ledwie parę miesięcy temu i wiesz co? Odkryłem magię. Po pierwszych kilkunastu minutach głodowego delirium spodobało mi się to nowe życie na tyle, że już naprawione słuchawki zacząłem używać dopiero po paru tygodniach. Zresztą, zobacz:

Terapia

…czyli jak wyjść spod schodów z powrotem do ludzi  i zostać znanym czarodziejem.

Zorientowanie się na gwarnej ulicy, że uszy – niczym wszak nie osłonięte – zbierają cały ten szum i nie, nie brzmi on wcale lepiej od mojej ulubionej płyty Duffy (!), nie jest przyjemne. Dla wielu może nie być nawet wykonalne, ale spróbujemy na przełomie kilku poniższych porad kryzys zażegnać.

Zmieniam nastawienie i traktuję całą sytuację jak wizytę w sanatorium!

Nieużywanie słuchawek niesie ze sobą dosyć sensowne bonusy zdrowotne. Przez okres serwisowania sprzętu może nam się bowiem częściowo naprawić zniszczony codziennym katowaniem dźwiękami słuch. Ewolucja przebiega z reguły na przełomie tysięcy lat, nie dziw się więc, że organizm ludzki zmuszany ledwie od lat kilkudziesięciu do odbierania głośnych, dousznych sygnałów więcej niż kilkanaście minut dziennie ulega przemęczeniu, stopniowym uszkodzeniom lub zanikowi. Potraktuj takie serwisowanie jak rehabilitację. Podziękujesz swojemu zepsutemu kabelkowi gdy na późnej emeryturze będziesz w stanie docenić piosenki wybrane Ci przez Twoich wnuków na urodzinową składankę.

Ponadto słuchawki są, delikatnie rzecz ujmując, niekoniecznie najbardziej higienicznym sprzętem na świecie. Oszczędzę Ci kompromitacji i nie wkręcę się w zadawanie pytań w stylu: kiedy ostatnio zadbałeś o dokładne czyszczenie głośniczków (?) lub czy regularnie przepierasz gąbeczki (?!). Miej jedynie w pamięci, że parę dni bez obcego ciała w lub na swoim uchu naprawdę Ci nie zaszkodzi.

Korzystam z nowej sytuacji ile tylko mogę i staję się kolejnym Byronem, Kunderą lub Morrisonem!

Kapitan Oczywisty atakuje: idee, aby zaistnieć, potrzebują pustej głowy. Wypełnianie jej soczystą niczym świeżo zebrane z drzewa jabłka muzyką niestety nie jest specjalnie pomocne w kreatywnym formułowaniu innowacyjnych myśli. Jest to kolejne ze spostrzeżeń wyniesionych przeze mnie z zimowego okresu podróżowania w ciszy (lub też mając w pamięci jakość skrzyni biegów w autobusach miejskich: bez muzyki).

J.K. Rowling stworzyła większość swoich postaci notując na serwetce. Zamyślenie się to potęga.

Lubię czegoś słuchać gdy piszę. Lubię też, gdy leci coś w tle, jeśli akurat muszę pewne sprawy przemyśleć lub zaprojektować. Ale jedynie gdy pozwolę moim myślom płynąć swobodnie (tj. bez żadnych silnych bodźców) to osiągnę ciekawe z artystycznego punktu widzenia cele. Warto mieć wówczas przy sobie notes, by spisać parę rymujących się frazesów lub nieustępliwie chodzącą po głowie melodię. Albo będące dzieciństwami milionów z nas postacie z różdżkami.

Cisza i luzowanie umysłu mają wielką siłę twórczą. Serio, spróbuj czasem. Nawet jeśli akurat nic Ci w słuchawkach nie padło :)

Czytam ze zrozumieniem!

Kolejna z często niedocenianych, miękkich zalet niesłuchania muzyki podczas podróży transportem miejskim. Jakość czytania poprawia się wraz z nastaniem ciszy wielokrotnie – w końcu autor przyswajanych przez nas słów nie miał pojęcia, co będzie mu pomagało kreować wciągający nas pomiędzy kartki nastrój. Warto jest czasem wyłączyć wszystko z tła i spróbować od zera wczuć się w powieść lub wiersze. Korzystając jedynie z zamysłu pisarza.

Mam nadzieję, że te trzy proste myśli w jakikolwiek sposób dodadzą Ci otuchy po ewentualnym, nagłym odcięciu pępowiny z ulubionymi rytmami i pozwolą na dalszą egzystencję między ludźmi. Ale, jeśli byłoby naprawdę źle:

Rada awaryjna: zawsze trzymam w domu ajpodówki za kilka złotych.

Nie jest to rozwiązanie polecane przeze mnie, ale czasem z uzależnieniem po prostu się wygrać nie da. Warto mieć zatem gdzieś w szufladzie parę tanich słuchawek zastępczych, wyciąganych jedynie w razie awarii naszego właściwego nagłośnienia. W przedziale cenowym do dwudziestu złotych będzie Ci ciężko znaleźć cokolwiek sensownego, więc polecam pchełki dodawane firmowo do iPodów. Czekają do kupienia na Allegro za mniej niż wynosi cena standardowego McZestawu, jakość mają, hm, zjadliwą + nie będzie szkoda ich trzymać na czarną godzinę. Uważaj jedynie na podróbki!

I tym asekuracyjnym akcentem zostawiam Cię w oczekiwaniu na ładnie wszystko spinający Dzień Czwarty. Już niebawem!

Menu: Potęga Prewencji / Diagnoza / Terapia / Podsumowanie

Z samego środka lipcowej nocy pozdrawia Twój blogger,

autograf

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies