Zapomniałem już, że potrafię się czymś aż tak zajarać. Zapomniałem, jakie to uczucie teoretycznie oglądać jeden film a calutki umysł mieć pochłonięty galopującą wewnętrzną dyskusją na temat zobaczonego tuż przed seansem traileru (ostatnio taką sytuację miałem na ostatniej Szklanej Pułapce względem nadchodzącego wówczas nowego Indiany Jonesa). Dzisiaj znowu to przeżyłem, znowu przerobiłem Internet do końca i z powrotem w chwilę po powrocie do domu. Znowu organizuję grupę znajomych aby pójść na prapremierę. I Ty też tak zrobisz. Warto.
Fundamentem takiego zachowania jest zobaczony niecałą dobę temu trailer nadchodzącego The Social Network. Jest to obraz opowiadający o epicko ciekawym temacie – postaci Marka Zuckerberga i fragmencie jego życia związanym ściśle z powstawaniem Facebooka. Produkcja zdążyła nawzbudzać kontrowersji jeszcze przed własną premierą i, jak większość fabularyzowanych filmów opartych na faktach, jest najprawdopodobniej zdrowo przesadzona. Ale wiesz co? Jeśli tylko nastrój całości ma być utrzymany w równie widowiskowym stylu co poniższy filmik – nie przeszkadza mi to. To nie jest przecież dokument. Pełnych kulis rozpoczęcia się największej rewolucji społecznościowej doby informacji i tak nigdy nie poznamy a dla drążących temat pozostają dziesiątki rzetelnie napisanych artykułów i sprawozdań. Niech rozrywka pozostanie rozrywką.
Enjoy.
Tak, to w tle to Creep od Radiohead w wykonaniu zespołu, o którym szerzej w nadchodzącym tygodniu.
Twój blogger,