Sklep.gram.pl – nieładnie

Gry
 

Nie mam raczej w zwyczaju publicznie narzekać. A tym bardziej skarżyć. Są jednak takie chwile w życiu każdego z nas, że nie pozostaje nic innego, jak tylko podnieść ku niebu bezsilną pięść (bo niestety nie ma jak naskarżyć na delikwenta Snape’owi i McGonnagal). Szczególnie, gdy rozwiązań siłowych zabrania aktualnie obowiązujący kodeks karny a jakichkolwiek dalszych działań się odechciewa.

Tak też i było w moim przypadku, gdy parę tygodni temu zdecydowałem się skorzystać z usług oferowanych przez sklep.gram.pl, pomimo jego postępującej metamorfozy (która, delikatnie mówiąc, wybitnie mi się nie podoba). A o co poszło?

Otóż, wiedziony bardzo kuszącą promocją (dwie gry w cenie jednej), pokierowałem mym kursorem przez kolejne okna składania zamówienia aż dotarłem do punktu, w którym zostałem postawiony przed wyborem preferowanego sposobu dostawy. Kojarzysz trud związany z koniecznością opowiedzenia się po jednej z dwóch, równie odpychających stron? Nie chciałem ani drogiego kuriera ani powolnej poczty. Najchętniej wybrałbym niezawodną dostawę do, świętej pamięci, fizycznego sklepu.gram.pl (w którym miałem zresztą okazję drzewiej pracować). Ale, niestety, punkt zlikwidowano. Dlatego wybrałem najbardziej okazyjną opcję. Dostawę do wybranego przeze mnie sklepu sieci Sferis.

Miało być dobrze, wyszło jak zwykle.

Falandyzacja regulaminu

Czternastego maja, o godzinie 9:36 rano złożyłem zamówienie na dwie sztuki Skate 3 (której to gry brief-recenzja wkrótce do przeczytania) i wybrałem płatność przelewem via mTransfer. W następnym kroku procedury, po zapoznaniu się z opcjami dostawy i wybraniu tej felernej, mój sposób zapłaty sam przeskoczył na wersję osobistą.

Nie ma innego wyboru, jak tylko "Płatność przy odbiorze"

Nie ma innego wyboru, jak tylko “Płatność przy odbiorze”

Doprowadziłem zamawianie do końca, potwierdziłem co trzeba, dostałem wreszcie upragnionego e-maila wiążącego transakcję.

Witaj Andrzej,

Dziękujemy za zainteresowanie ofertą internetowego sklepu gram.pl.

Twoje zamówienie zostało potwierdzone. Zamówienie zostanie zrealizowane w ciagu 24 godzin, wybraną przez Ciebie metodą dostawy. Dziękujemy.

I w ten oto sposób zaczęły się problemy. Byłem przekonany, że paczkę dostanę najpóźniej w sobotę (zakładając jednakże, że może ona też dojść do sklepu w poniedziałek rano). Wszystko zależy od interpretacji regulaminu:

Już pomijam, że zapomnieli wyciąć linijkę o odbiorze w sklepie na Metrze Centrum. Raczej interesuje mnie ta linijka o zamawianiu przed południem i wysyłce tego samego dnia. Punkt Sferis w warszawskiej Arkadii (wybrany przeze mnie) działa w weekendy, więc łudziłem się resztkami nadziei, że może paczka wysłana przed 15 w piątek jakoś się na sobotni ranek tam doczłapie.

Magazyn niczym kieszeń Doraemona

Niestety, status zamówienia pozostał niewzruszony przez cały weekend. Nie do końca uszczęśliwiony stanem rzeczy napotkanym popołudniu w poniedziałek zadzwoniłem na infolinię próbując się dowiedzieć, gdzie też się moja paczka poniewiera. Otóż zostałem poinformowany, że coś zostało w systemie źle wpisane i, podsumowując to co zrozumiałem z wypowiedzi pomagającego mi pana, przez połowę piątku sprzedawali gry, których fizycznie nie mieli w magazynie. Nieładnie.

Dowiedziałem się jednakże, że najpóźniej jutro (tj. osiemnastego maja) wszystko już będzie okej.

Uwierzyłem.

Pod górkę i pod górkę

Wiedziony zmianą statusu zamówienia na wysłano zdecydowałem się pójść w tamten wtorek do Arkadii. Na miejscu dowiedziałem się, że wysłano nie oznacza gotowe do odebrania. A także spotkałem się z bezbrzeżnym zdziwieniem pana, po co ja w ogóle do nich jechałem bez dostania hasła odbioru na komórkę. A o braku mojej przesyłki dowiedziałem się z poprzedniego bezbrzeżnego zdziwienia – przecież bez numeru zamówienia nie mogą sprawdzić jego stanu. Okej, może to tylko ja, ale czy w świecie powszechnego załatwiania spraw nazwiskiem (rezerwacje w kinach i hotelach, wszystkie inne znane mi sklepy internetowe. Ewentualnie rozszerza się dane adresem lub numerem telefonu) takie trzymanie się procedur nie wygląda dziwnie?

No nic. Jeszcze wtedy nie chciało mi się jakoś specjalnie z systemem wojować. Wtorkowym wieczorem faktycznie moja komórka zawibrowała zwiastując nadejście owej kluczowej w naszej dzisiejszej historii wiadomości. W środę zaś – uzbrojony w kartkę z numerem zamówienia oraz w pełni naładowaną nokię w kieszeni – znowu stawiłem się w salonie Sferis. Gdy już praktycznie wszystko miało się ku końcowi (bo ekstremalnie długim czasie oczekiwania aż ekipa poradzi sobie z miliardem papierków i faktur związanych z paczką) okazało się, że nie można zapłacić kartą. Także więc do mojej uroczej przygody możemy jeszcze dopisać hasanie po centrum handlowym w poszukiwaniu bankomatu.

Odradzam

O ile jeszcze wymóg meldowania się kodem i hasłem smsowym, pomimo utrudnień, można zrozumieć (ot, taki system) to już sprzedawanie nieposiadanego towaru, opóźnienia i nieścisłości w powiadamianiu oraz brak możliwości płatności kartą zakrawają na marny żart.

Jeśli już kupujesz coś w sklepie gram.pl nie wybieraj dostawy towaru do najbliższego punktu Sferis. A przynajmniej nie w najbliższej przyszłości – synchronizacja sklepu internetowego z siecią salonów fizycznych szwankuje i irytuje. A jeśli nawet wybierzesz dostawę pocztą lub kurierem, zadzwoń wpierw i upewnij się, czy mają towar na magazynie.

Bo, bądź co bądź, sprzedawanie czegoś, czego się nie ma (a szczególnie, gdy sklep szczyci się wysyłką tego samego dnia bądź jej szybkością w ogóle) jest bardzo, ale to bardzo nieładne.

Cóż. Aliud est facere, aliud est dicere.

Twój blogger,

autograf

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu i strategiem “od skuteczności”, a także pisarzem i scenarzystą.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu kilkanaście lat tekstów z bloga, sporo aktualnych informacji oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies