Pogoda nie rozpieszcza, obowiązków nikt za Ciebie nie wykona a korki w stolicy powoli zaczynają przypominać próbę obejrzenia filmu w sieci poprzez modem (niebawem przegonimy naszych chińskich braci w wierze i będziemy półkilometrowy kawałek ulicy rozładowywać kilka dni). Rośnie też ciśnienie atmosferyczne co prawie na pewno doprowadzi do agresywnych spięć z otoczeniem i poprzetyka wykonywaną przez Ciebie pracę błędami. Pojawia się irytacja, frustracja i niechęć.
Pojawia się potrzeba znalezienia wentylu. Nabrania dystansu. A ja Ci go mogę zaoferować.
Wstęp do anarchii
Pierwsze kroki zapobiegające nadmiernemu podniesieniu nerwów możesz zastosować będąc jeszcze przy biurku. Masz jakieś słuchawki? A, zresztą, przecież czytasz mojego bloga – musisz mieć. Zorganizuj sobie pięć minut przerwy i absolutnie zignoruj wszystko, co jeszcze zostało Ci do zrobienia. Wsłuchaj się w kawałek pod spodem (jeśli nie władasz językiem francuskim na poziomie płynnego rozumienia slangu, chwytaj angielskie tłumaczenie) i wczuj się w klimat. Nastaw na nadchodzący wieczór. Nastaw na Alors on Danse.
Podtrzymanie wątku
Kiedy robota będzie się miała ku końcowi, warto abyś zainwestował trochę ze swojego czasu w nastrajanie się na nadchodzące wydarzenia. Połączysz to z sekundą odpoczynku od czystego dance’u, więc bez wychodzenia ze swojej roli nawet na chwilę uda Ci się zregenerować siły potrzebne na wieczór. Na zbliżające się The Party.
Zliżanie się do pogo
Kiedy zaś nadejdzie pora na wstanie zza swojego miejsca pracy i przerzucenie się na miejsce w autobusie lub samochodzie – zwiększysz kaliber. Dodam Ci nutę fajnego poczucia humoru, zabawny akcent i konkretniejsze uderzenie. Nadejdzie pora, aby Twoje żyły wypełnił kawałek godzien bycia wystukiwanym kciukiem o wierzch kierownicy lub kolano współpasażera. Nadejdzie pora na We No Speak Americano.
Wieczór
W tym momencie ster wydarzeń zostaje przekazany Tobie. Możesz wzbogacić swoje przygotowania do spuszczenia z emocji o jeszcze jedną polecaną przeze mnie nutę (Justice’owe D.A.N.C.E.) lub przerzucić się na imprezę właściwą od razu. Zadzwoń do znajomych. Niech gdzieś z Tobą wypadną. Niech wpadną do Ciebie. Niech odpali się Wam nocny sposób myślenia, w końcu kiedy ma on być obecny jak nie w piątki.
A jeśli, tak jak zresztą ja, masz sporo prywatnych rzeczy do zrobienia (pod warunkiem, że są choć trochę twórcze i przyjemne. Jeśli nie – patrz akapit wyżej), porzucę Ci jeszcze jeden pomysł. Możesz się zamknąć w pokoju z punktowym źródłem światła wcelowanym w Twój monitor lub notes. Możesz zapuścić w słuchawki jeden z Mash Upów przygotowanych przez Annie Mac i w pozytywnym, rave’owym klimacie doczekać wczesnych godzin sobotnich.
Możesz też wreszcie zrobić po swojemu, w końcu to Twój piątek. Ale impreza by się nadała.
Autorem zdjęcia z nagłówka jest cvgale.
Twój blogger,