Spokojne, uwodzicielskie elektro z klasą. Wypełnione melancholią i zbiorowym przekazem. Przemieszane z mrocznym, rozchodzącym się w otaczającej nas przestrzeni uczuciem osamotnienia. Elektro grane przez kojarzony w naszym nadwiślańskim kraju najczęściej z czołówki do House M.D. Massive Attack. Zdobywców niezliczonych prestiżowych nagród, niekwestionowanych profesjonalistów scenicznego występu. Których zobaczymy na żywo już za kilka miesięcy.
Platyna w odtwarzaczu, laser na scenie
Powstały w końcówce lat 80′ w Bristolu zespół to jeden z pewniaków tegorocznego Open’era. Znani są nie tylko z regularnego podbijania pierwszych miejsc radiowych toplist; każdy kto kiedykolwiek widział ich bogate w wizualne atrakcje koncerty nie ma nawet najmniejszego złudzenia co do jakości zbliżającego się performance’u.
Którejś nocy we wczesnym lipcu bieżącego roku oczy i uszy każdego fana dobrej, nietuzinkowej elektroniki (bo, obiektywnie patrząc, czy często zdarzają się w nurcie muzyki, jak nie patrzeć, rozrywkowej utwory pokroju Angels?) będą nastrojone jedynie na grupkę muzyków na scenie. Pierwotnie kwartecik, aktualnie operujący zmiennym składem zawierającym stale jedynie fenomenalnego posiadacza rozpoznawalnej z dwustu mil fryzury Roberta Del Naję pokaże, że metkę kultowości dostali nie bez powodu.
Outsourcing w muzyce
Swoją drogą, osobny akapit warto poświęcić samemu Robertowi, znanemu też jako 3D. Facet, pomimo skrzyknięcia reszty składu ponad dwadzieścia lat temu, do dzisiaj odpowiada za ostateczną kompozycję większości piosenek. To on wybiera wokalistów do współpracy (np. fenomenalną Liz Frazer, która nadała popularnemu Teardrop ciepłe i zdehumanizowane zarazem brzmienie), to on tworzy bazowy beat. To dzięki niemu nasze subwoofery zyskują znienacka tendencję do niepokojącego podskakiwania na podłodze.
To na jego flow będziemy liczyli, odliczając ostatnie sekundy do rozpoczęcia się występu Massive Attack na tegorocznym Open’erze. Raz już u nas wystąpili. Pytanie, co pokażą tym razem. Coś spektakularnego, tutaj dyskusji nie ma. Ciche głosy ciekawości podnoszą się jedynie w kontekście nowatorskości. Ciężko jest bowiem poprawiać coś, co już i tak prezentuje najwyższą jakość.
A tymczasem Unfinished Sympathy. Żeby czekało się milej.
http://www.youtube.com/watch?v=HbVRA6ZAhKo
Wszystkie odcinki cyklu Open’er dostępne są tutaj.
Twój blogger,