Nie tak dawno Internet obiegła wieść o powstającej nowej płycie wokalistki. Kasia obiecała w końcu odrobinę odejść od wytartych przez swoje poprzednie trzy albumy ścieżek i zarzucić zabawę z charakterystyczną dla niej muzyką na rzecz zupełnie nowych eksperymentów. Tak też się i zanosiło, co mieliśmy przyjemność obejrzeć w pierwszym materiale promocyjnym nadchodzącego krążka – The House. Dzisiaj zaś, dosłownie parę chwil temu, do sieci trafił teledysk do pierwszego singla, słynnego już The Flood.
Jak wyszło?
Epicko.
Gruzinka o przepięknym głosie ewidentnie wydoroślała. W najnowszej produkcji nie usłyszymy już płaczliwego tonu tęskniącej dziewczynki. Nie zobaczymy jej siedzącej w podartych dżinsach na stołku, z gitarą. Tym razem spotykamy ją w dostojnej, odrobinę militarnej szacie. W otoczeniu chmary wysportowanych, wymachujących kijami facetów w obcisłych gatkach (klip stanowczo ma predyspozycje do zdobycia dodatkowej popularności wśród ceniących sobie dobrą muzykę dziewczyn). Z jeszcze ciemniejszym makijażem, podkreślającym jej hipnotyzujące spojrzenie w zupełnie nowy sposób.
Gitarę podpięto do wzmacniacza
Tak samo jak i w nowy sposób odbieramy muzykę. Orientalną, trochę elektroniczną, stanowczo nie jazzową. Pełną ukrytych smaczków w postaci pobrzmiewającego od czasu do czasu basu i narastającego przy końcach taktu werbla. Zabawnie też brzmi cyfrowo modyfikowany głos wokalistki. Na szczęście efekty te są wykorzystywane jedynie co jakiś czas. Nietaktem byłoby bowiem profanowanie cudownego (silnego a wciąż delikatnego) głosu Katie na całej długości singla. Odważne podążenie w zupełnie nową stronę usłyszymy szczególnie w drugiej połowie utworu. Który, tutaj mogę Cię uspokoić, zaprojektowano tak, by wrażenia zawsze były pozytywne. Bo niezależnie od tego czy pokochasz ten bardziej popowy moment, tuż po nim następuje finalne powtórzenie refrenu. Do którego, tutaj komentarze są niewskazane, nie można mieć żadnych negatywnych komentarzy.
Cóż. Nie przedłużając. Katie Melua oraz The Flood. Po obejrzeniu zapraszam do dyskusji.
Twój blogger,