Czasem tak bywa, że się zapomni. Ale że jedyne co przychodzi mi do głowy, to Bogu za powody moich ostatnich zapomnień dziękować raz za razem, nie będę tematu przedłużał. Powiedzmy, że tak po prostu wyszło, że dowiadujecie się o pierwszych urodzinach mojego bloga kilka dni spóźnieni. Ale co z tego?! Przecież fakt pozostaje! Zdrowo ponad dwanaście miesięcy już się tutaj razem widujemy. Ja i Ty, mój drogi Czytelniku. I wiesz, co do tej pory razem przeżyliśmy?
Sporo!
Napisałem dla Ciebie sto cztery wpisy. Wychodzi jedna notka co niecałe cztery dni. Twoich komentarzy zaś, Czytelniku, naliczyłem sześćset trzynaście. A to oznacza, że leciały blisko dwa dziennie. Dziennie też odwiedzało tę stronę średnio stu piętnastu Internautów, z czego każdy z nich przejrzał lekko ponad trzy strony. Sumarycznie daje to liczbę czterdziestu pięciu tysięcy unikalnych Czytelników (to tyle ile mieszkańców mają na dzień dzisiejszy Chojnice plus Chęciny plus trzy autokary turystów) i stu czterdziestu pięciu tysięcy odsłon. A wszystkie te spojrzenia i chęci obcowania z dobrą publicystyką skusiły do obcowania z moim blogiem wrzucane tutaj…

Jedyne zachowane zdjęcie z oficjalnych obchodów Pierwszych Urodzin Tucholski.eu
Świetne teksty!
Od czasów pierwszej notki zmieniło się sporo rzeczy. Z ogólnego zajmowania się kulturą prawie od razu przerzuciłem się na muzykę (przetykaną okazjonalnymi ciekawostkami, bo jakżeby inaczej) z silnym nakierowaniem na nurt indie (gdzie najzabawniejsze jest to, że drugiej części cieszącego się sporym wzięciem felietonu w temacie do dzisiaj nie napisałem. Ale nie trać nadziei). Duże recenzje z miejsca przerodziły się w popularny cykl Czyli, pełnoprawną formę opiniową zachowałem chyba jedynie w serii tekstów o Open’erze. Oczywiście, wciąż nie zaniedbałem reszty kulturalnej tematyki, takiej jak filmy (wkrótce recenzja Incepcji!), internet lub wreszcie (pomijając pojedynczy teatralny wyskok) artystyczne reklamy, ale to drganiom membran w moich słuchawkach pozostałem najwierniejszy.
I trochę prywaty na koniec
Bo mało jej na blogu (prawdziwa pojawiła się tylko raz). Od zeszłego sierpnia w moim życiu przewróciło się praktycznie wszystko. Pomijając dostanie się na wymarzone studia, sporą poprawę zdrowia oraz absolutną rewolucję w życiu prywatnym wciąż zostają nam setki tysięcy innych, mniejszych zmian. Dzieje się przy tym dokładnie to, co chciałbym aby się działo. Więc nie narzekam tylko robię swoje dalej!
A Tobie życzę wszystkiego dobrego. Zapraszam do dodania mnie do swojej społecznościowej sieci kontaktów abyśmy mogli być w bliższym kontakcie i mam nadzieję, że wszystko u Ciebie okej. I że będziesz tutaj wpadał przez kolejny rok.
Szczególnie, że mam w planach parę ciekawych rzeczy. Ale o tym może później. Bo na tę chwilę wypadałoby już kończyć. A więc trzymaj się ciepło. No i stay tuned! :)
Zdjęcie z nagłówka pochodzi z repozytorium sxc.hu.
Najlepszego życzy Twój blogger,