Wczoraj opublikowałem wstęp i pierwsze dwie porady dotyczące zwiększania swojej skuteczności w dziedzinie szukania tematu na nową notkę (czyli pierwszy dzień tropienia inspiracji), dzisiaj lecimy dalej. Jeśli Twój blog ma już sprecyzowaną tematykę (lub płynące z jej braku obniżone wymagania względem poczytności) i, przynajmniej w teorii, źródełko samoczynnie przychodzących Ci na myśl tekstów znienacka absolutnie wyschło, jestem pewien, że nadchodzące trzy porady w zupełności ugaszą pożar.
Pełna gotowość? No to odlot!
3. Zmień Punkt Widzenia
… czyli jak Tomek usiądzie na innym krześle to zobaczy co innego. A pomieszczenie to samo!
Alternatywą poprzedniej porady (czyli pisania w oczywistych formach) jest bawienie się z zupełnie nowym podejściem do tego, co odbieramy jako naszą tematykę. Pomijając totalnie odchodzące od tematu wpisy (w stylu referatu o poezji Kaczmarskiego na blogu ze zdjęciami codziennych śniadań) można nagiąć nasze myślenie przez bardzo prosty podział. Każdy gatunek składa się bowiem z przedmiotu i podmiotu. Kulinarny może być zarówno temat jak i podejście.
Pisząc o Kulturze nie sposób od czasu do czasu nie opublikować czegoś związanego z reklamą, przecież jest to jej fragment. Ale, hej, do odważnych świat należy, pokuśmy się o bardziej wyszukane zahaczenia! Dlaczego by nie skomentować wizyty w banku z podkreśleniem jaki wpływ miała grająca w tle muzyka na przebieg sytuacji? Dlaczego by nie wykorzystać naszego doświadczenia w motoryzacji do poczynienia paru wynurzeń dotyczących relacji charakter-posiadany samochód? Blogerze piszący o Internecie, Ty to w ogóle masz najłatwiej, przecież możesz wspomnieć o czymkolwiek. Skrobnij czasem o wpływie rozwoju portali modowych na kreowanie pożądanego wizerunku wśród aktualnych nastolatków. Serio, prosimy!
Nikt nie ma tylko jednego zainteresowania. Ale większość ma tylko jedną tematykę bloga. Warto zatem korzystać z tej zależności, by patrzeć na większość ciekawiących nas rzeczy przez pryzmat jednego, konkretnego podejścia. Daje nam to swobodną niczym Hugh Hefner na wieczorze panieńskim amerykańskiej topmodelki sytuację, w której możemy od czasu do czasu skrobnąć coś SKRAJNIE niezwiązanego z czymkolwiek. A ponieważ resztę pozornie innych notek schowamy pod sztucznym nosem z wąsami naszego tematycznego ujęcia kwestii – żaden problem! Czysty profit wręcz. Kwestia chwili pomyślunku.
W ramach zapowiedzi wspomnę jedynie, że notkę napisaną w ten sposób można wykorzystać jako post gościnny (guestpost) na zaprzyjaźnionym blogu o odmiennej tematyce. Ale o tym innym razem.
4. Zestawienia, Kompilacje, Listy
… czyli każdy na świecie uwielbia Top Dziesięć Najseksowniejszych Aktorek 09′.
Rozwiązanie będące bardzo jawnym pójściem na łatwiznę. A przy tym forma tekstowa, którą kochają praktycznie wszyscy. Brzmi dobrze? No, to nie zapominaj, że możesz przecież od czasu do czasu ubarwić stronę główną przygotowanym na prędce wykazem swoich ulubionych piosenek, potraw opartych o jajka, portali społecznościowych lub producentów akcesoriów dla iPodów. Pisze się toto szybko, przemyca wewnątrz względnie dużo wartościowej treści i, pozostając w niepodlegającej dyskusji zgodności z tematem, roztacza dookoła przyjemną, anarchistyczną nutkę zupełnie innej od regularnych wpisów atmosfery. Blog nie marynarz, nie toleruje monotonii.
Poza tym, tutaj ukłon w stronę maniaków pozycjonowania (dopiero dwa dni temu kolega zwrócił mi uwagę w jak abstrakcyjnie sprośny sposób można inaczej zrozumieć to słowo), można też machnąć indeks swoich własnych notek. Najczęściej czytane wpisy listopada 2010 oraz inne tego typu twory, nie dość że ułatwiają życie nowym Czytelnikom Twojego bloga (nie muszą przewalać się przez Twoje archiwa niczym górnik bez lampki; mają wszystko na tacy) to jeszcze gwarantują Ci drugie tchnienie dla podlinkowanych dzieł. Świetna metoda by uratować od zapomnienia dawne, wartościowe teksty!
Podwyższając tym samym ich lokatę w wyszukiwaniach Google. Jeśli ładnie zadbamy o anchory i resztę cuda, nasz blog dostanie skromne +1 u Wujka Duże Gie i wszyscy będą szczęśliwsi. Ale to już zabawa na kiedy indziej.
5. Tfu. Newsy.
… czyli ostatnia deska ratunku dla przeżywających prawdziwego Niechcieja.
Pora na najmniej honorową a zarazem najkrótszą z porad. A przy tym jakże oczywistą. Nieważne o czym piszesz, jeśli akurat przeżywasz zastój a wypstrykałeś się z każdej innej opcji (jaaasne, Leniuszku), zawsze zostaje Ci absolutnie bezczelne przerżnięcie znalezionej gdzieś w sieci, bezbronnej niczym napotkana na rozwieszaniu prania białogłowa w szesnastowiecznej Polsce informacji. Bez słowa komentarza, bez żadnej ambitnej ingerencji w treść. Ot, przepisanie swoimi słowami informacji. Mało chwalebne. Zawsze skuteczne.
♣
Mam nadzieję, że te gradientowo sprezentowane porady dotyczące szukania pomysłu na notkę ułatwią Ci choć trochę życie. Jeśli skorzystasz z którejś z nich podczas pisania jednego ze swoich wpisów poproszę o informację zwrotną – będzie to dla mnie motor dla pisania kolejnych części cyklu :) A tymczasem życzę jedynie miłego blogowania!
Autorem zdjęcia w nagłówku jest Vjeran2001.
// Część Pierwsza // Część Druga //
Zainspirował Twój blogger,