Na przełomie ostatnich paru lat i kilku projektów stałem się w tym co robię pół profesjonalistą i po znalezieniu (wraz z przyswojeniem) setek wartościowych porad dotyczących internetowego publikowania zaczynam, choćby i bezwiednie, powoli myśleć nad własnymi. Ponadto, podczas analizowania zainteresowań moich Czytelników, zauważyłem, że znacząca grupa spośród Was również posiada własne strony. Dlatego też, jako że prowadzę bloga o Kulturze zdecydowałem się wyjątkowo poświęć notkę nie Kulturze, a właśnie blogowaniu. I to do tego przydatną niczym wynalazek kromkowanego chleba!
Chcę się dziś z Tobą podzielić pięcioma krokami, które stosuję (lub stosowałem) przy pisaniu większości moich notek. Są one uniwersalne, więc przydadzą Ci się niezależnie od tematyki, której poświęcasz swój wolny czas. Są przy tym bardzo proste i łatwe do przejęcia – po kilku świadomych zastosowaniach się do tej listy wejdzie Ci ona w nawyk i po prostu stanie się Twoim nowym zbiorem reakcji na widok pustej kartki. Oto one:
Nie kupisz prezentu, nie wiedząc dla kogo go wybierasz. No, chyba że będzie to naprawdę lipny prezent (jako że zbliżają się święta taka mała rada – nie, filcowe skarpetki nie są genialnym pomysłem!). Dlatego też przed każdą jedną decyzją, czy przekuć błąkającą się po głowie myśl w ładnie zredagowaną notkę, należy się zastanowić, kto będzie potem to czytał. Jakie są jego lub jej zainteresowania, jak się ubiera i jakie lubi potrawy. Czy używa starego peceta czy też przegląda sieć na iPadzie. Stwórz sobie w głowie postać wymarzonego Czytelnika, wyobraź scenę, w której siada do komputera i czyta Twoje słowa. I zacznij teraz te słowa tak spisywać, by jak najbardziej się jej spodobały. Najbardziej nawet ekstrawagancki styl i tematykę można bowiem ukierunkować, aby efekt końcowy był łatwiejszy w odbiorze. I to jest Twój pierwszy cel.
Wiem, że brzmi to niebezpiecznie oświatowo-rozprawkowo, ale nikt nie będzie chciał czytać Twoich spostrzeżeń, jeśli nie będą uporządkowane w jakikolwiek logiczny porządek. I choć sensowność ułożenia zależy tylko i wyłącznie od Twojego gustu, sugeruję zadbanie o nieuznające wyjątków występowanie trzech składowych tej kombinacji. Skuś do dalszego czytania wstępem, rozwiń spostrzeżenia w sekcji głównej – ale bez naprawdę wyraźnych konkluzji. Te zaś przedstaw w podsumowującym wszystko zwieńczeniu. I zadbaj by całość nie przekraczała 500-6oo słów. Mało kto czyta naraz dłuższe teksty. Pamiętaj, że w blogowaniu zawsze lepiej choćby i trochę dopisać i wypuścić dwie smaczne publikacje niż męczyć czytelnika jednym, zapychającym klocem!
Nadaj notce tytuł. Korzystając z generatora Lorem Ipsum stwórz sobie ile-tam-uważasz akapitów abstrakcyjnych słówek i wklej je w swoją notkę. Dodaj w odpowiednich momentach zdjęcia lub obrazki, wszystko ładnie sformatuj. I dopiero gdy poczujesz, że masz już wszystko gotowe (jest takie poczucie, dobrze wiesz, o czym mówię), zacznij przepisywać łaciński bełkot na właściwe zdania. Nic bardziej nie paraliżuje niż pusta kartka. A zatem lekko ten nasz strach oszukajmy :)
Gotowy, w pełni sformatowany i poprawiony tekst zapisz i zostaw na noc. Ustal sobie tak zwany cykl pracy minus jeden. Pisz notkę wtorkową w poniedziałek. Niedzielną w sobotę. Nie daj się zwieść pokusie opublikowania tekstu w minutę po skończeniu prac, oj nie. Dopiero drugiego dnia zauważysz, ile jeszcze rzeczy Ci umknęło. Bo odkrywanie ich potem na gotowym, wiszącym w sieci tekście jest mało przyjemne.
Bardzo istotna część. Spytaj się zawsze gdzieś w swojej notce Czytelników, co o danym temacie sądzą; zachęć ich do wyrażania swojego własnego zdania w każdy możliwy sposób. Niech nie czytają artykułu jak w gazecie – od tego mają gazety. Istotną częścią blogowania jest właśnie bezpośredni kontakt z autorem. Nie zaprzepaść idei przez całościowe, nie pozostawiające marginesu na komentarz molochy. E-e. Nie tędy droga. Przecież bez wymiany zdań z publiką nie ma żadnej zabawy! :)
♣
Przyznaję się bez bicia, że współcześnie już prawie w ogóle nie poświęcam czasu na dwa pierwsze punkty – wizja Ciebie, mój drogi Czytelniku, jest już tak wryta gdzieś w najgłębsze meandry mojej podświadomości, że byłoby żartem zastanawianie się “a czy to w ogóle go zaciekawi?”. Podobnież nie muszę myśleć nad konstrukcją notki. Robię to samoczynnie. I wiesz co? To świetnie dla Ciebie! Płynie bowiem z mojego przypadku wniosek, że dwa najtrudniejsze etapy pisania każdej notki są wyłącznie tymczasowe. Że po kilkunastu wpisach stanie się to naprawdę łatwe a przy wpisach kilkudziesięciu stanie się to podświadomym nawykiem.
Daj mojej metodzie szansę, zastosuj się do niej pisząc jedną, próbną notkę i sam porównaj jej jakość do tego, co pisałeś wcześniej. Być może nie będzie wielkiej różnicy – w tym przypadku muszę Ci pogratulować fenomenalnego zmysłu bloggera :). Być może zaś różnica będzie spora, na plus. W tym przypadku poproszę Cię o wrócenie do mnie i napisanie jak Ci poszło w komentarzach. Chcę ten schemat ulepszać o Twoje spostrzeżenia, więc miłej zabawy!
Autorem zdjęcia w nagłówku jest LarryLens.
Twój blogger,