Quentin Tarantino tworzący film o drugiej wojnie światowej? Ósemka psychopatów mających zemścić się na nazistach za wszystkie krzywdy wyrządzone alianckim żołnierzom? Twardy, rockowy soundtrack i podejście do tematu kojarzące się z, poniekąd, kultowymi 300? O, ludzie!
Obejrzałem ten trailer w kinie z otwartą buzią, cudem pamiętając o oddychanu. Od groteskowego Once upon a time… aż po dobry gitarowy riff i I want my scalps! czujesz, że takiego filmu jeszcze nie było. To nie są kolejne patetyczne Działa z Navarony. Nikt nie zżyna z pięknego i historycznego Szeregowca Ryana. Olano dokumentalne podejście a’la Kompania Braci. Zignorowano wreszcie fakt, że to raczej nie Amerykanie byli najważniejsi w walkach w Europie. Ale już trudno. Wybrano rzeź, emocje i dobrą akcję.
Czy będzie to wartościowe? Nie bardzo. Czy dostarczy surowej rozrywki? Dostarczy.
Ustrzelił z bejzbola Twój blogger,