Piszę w tle rozbudowaną notkę o jednym z najważniejszych dla mnie artystów, piszę też inną, w której muszę bardzo dokładnie zastanowić się jak ująć w słowa podziękowania dla osoby, której temat zawdzięczam. W związku z tym podrzucam Wam coś lekkiego, coś w sam raz na poczekanie. Coś w sam raz na rozpoczynający się właśnie rok szkolny :)
Piosenkę o zwiedzaniu świata, znajdywaniu szczęścia zarówno w drobnych pierdołach jak i w rzeczach ogromnych, planowanych. O tym, że zawsze można w jakiś sposób sobie poradzić i znaleźć powód do uśmiechu. Po prostu.
Pozytywny przekaz bije tak samo od wesołej melodii i pogodnych słów. Stanowczo jedna z lżejszych i przyjemniejszych piosenek poznanych w zeszłym roku, idealna na podźwignięcie się na nogi, na powtórne wstanie po męczącym zadaniu. Leciała w którymś odcinku House MD, od tamtej pory regularnie u mnie brzmi. Polecam!
Zdjęcie w nagłówku jest mojego autorstwa i przedstawia krakowskie zawijasy Wisły.
Twój blogger,