Podrzucono mi tę piosenkę dosłownie parę chwil temu. Podesłano mi teledysk, tak konkretniej. Co jest istotne, bo dopiero gdy naraz widzimy i słyszymy to niewątpliwe arcydzieło, nasze organy zostają poddane zmieleniu. Po prostu… część nas umiera. Tracimy dzieciństwo. Cokolwiek. Żadne z nas nie zostanie takie samo po zetknięciu się z tym… genialnym kawałkiem!
Rewelacyjna gitara rodem z disco z lat 70′, zupełnie daremny akcent “głównego wokalisty”, stylistyka i tematyka całości. Cztery cechy tego klipu, które po połączeniu, są jedyne na świecie. A zresztą, co ja się będę niezdrowo podniecał – sami się przekonajcie. Do obejrzenia w rozwinięciu.
Aha. Dodam jeszcze tylko dwie rzeczy. Od dziś żadna organizowana przeze mnie impreza się bez tego utworu nie odbędzie. Po prostu. A ponadto “High Voltage” niniejszym przestaje mi się kojarzyć z twórczością AC/DC. Zostało spaczone. Jeśli żywicie do tego tytułu jakieś ciepłe uczucia – zostaliście ostrzeżeni.
Ucieka daleko Twój blogger,