Masz jedno życie – Chase Jarvis o odkrywaniu swoich mocnych stron i byciu szczęśliwym [MEGA WYWIAD]

Czas czytania: około 20 minut • Dyscyplina
 

Zdarzają się czasem ludzie, po których od razu widać, że jeszcze nie mają wszystkiego ogarniętego. To dlatego, że nie chcą. Czuć za to od nich taką charyzmę, taką wiedzę, takie doświadczenie i takie podejście, że macie ochotę rozumieć przynajmniej połowę tego, co oni teraz. Dokładnie takim człowiekiem jest Chase Jarvis.

— Poznajcie Chase’a —

Chase Jarvis to jedna z najbarwniejszych postaci globalnego internetu. Bloger, youtuber. Zawodowy fotograf. Przedsiębiorca żyjący z niesamowitego pomysłu na połączenie darmowej edukacji podstawowej z płatną edukacją premium. Gdybym chciał go zaszufladkować, potrzebowałbym w tym celu nowej, robionej na zamówienie komody z tysiącem szuflad :) I nie byłoby w niej potem miejsca na nikogo więcej!

Biznes Chase’a, CreativeLive, to usługa, dzięki której możecie obejrzeć światowej klasy zawodowców na żywo, za darmo. A potem, jeśli macie ochotę na dodatkową wiedzę, u każdego z nich możecie kupić płatny kurs, który z reguły zwraca się wielokrotnie w mądrzejszych decyzjach życiowych nawet w skali paru lat. Coś o tym wiem ;)

Jak to się u nas mawia – facet z niejednego pieca jadł chleb. Swego czasu rzucał się na najtrudniejsze ze zleceń. Negocjował z firmami tak, że niektóre historie o jego biznesowych wyczynach powtarzane są w Dolinie Krzemowej z dwojakim efektem – część ludzi zaczyna bić brawo, część poważnie kwestionuje dotychczasowe decyzje w życiu.

Teraz ma hopla na tle dzielenia się tym, co przeżył, co się nauczył, co wie.

Nagrywa dużo filmów wypakowanych biznesowymi poradami (dla kreatywnych ludzi – nie tylko fotografów!) i przeprowadza dziesiątki wywiadów. Właśnie dlatego zamiast klasycznych zdjęć postanowiłem ubarwić ten wywiad jego najlepszymi produkcjami.

Na dobry początek dam tą, w której sam występuję :)

— Jak się spotkaliśmy? —

W styczniu 2017 poleciałem do Kaliforinii być gościem na oficjalnej premierze nowej książki Tima Ferrissa – “Tools of Titans”. Wydarzenie to miało być połączone z nagraniem specjalnego odcinka CreativeLive, a i after zaplanowano w siedzibie studia. Innymi słowy: jechałem do moich idoli.

Z Ferrissem też udało mi się chwilę pogadać. Obie części spotkania, oficjalna i nieoficjalna, trwały ponad pięć godzin, więc okazji było dużo. Ale to jest historia na inny raz.

Przede wszystkim udało mi się załatwić 30 minut z Chasem Jarvisem. Spotkanie to spinały ostatecznie cztery osoby i jedynym wolnym terminem okazała się być ostatnia chwila przed samą imprezą. Trzeciego dnia w mieście przespacerowałem się zatem na południe San Francisco i zapukałem do drzwi z logo CreativeLive.

Chase okazał się być prywatnie dokładnie tym samym kolesiem, którym jest na swoich nagraniach. No, może odrobinę mniej poważnym i odrobinę bardziej przyjacielskim – ale to jest obserwacja wyłącznie in plus. Odrobił pracę domową na mój temat, wiedział z kim rozmawia, skąd przyleciałem, czym się zajmuję. A to nie są częste rzeczy. Przeprowadzam sporo wywiadów i w większości przypadków muszę jednocześnie zadawać pytania, oraz minimalnie komunikować rozmówcy, kim w ogóle jestem. Tutaj nie miało to miejsca :)

Dostałem też prezent w postaci dodatkowych piętnastu minut. W pewnym momencie Chase musiał na moment przerwać rozmowę by popisać wiadomości z Timem (a ja siedzę obok i nie ogarniam, jakim cudem jestem w tym miejscu, w tym czasie, i obserwuję jak jeden facet, którego podziwiam właśnie sobie smsuje z drugim, który jest moim idolem od wielu lat) ale chyba poszło po jego myśli.

Spojrzał na zegarek i powiedział: Andrzej, leciałeś tu aż z Polski, nie przejmuj się. Gadajmy dalej.

I tak oto nie dość, że zadałem wszystkie przygotowane pytania to jeszcze przyszło mi pozwolić sobie na dwa dodatkowe, które w toku normalnego wywiadu w życiu by się nie pojawiły! Dla osoby wiecznie ciekawej świata (ja) mającej SUPER unikalną możliwość przekazania wiedzy dalej, innym ciekawskim jajom (Wy) to to było prawie jak drugie Boże Narodzenie, serio! :D

Siedzieliśmy więc blisko godzinę w siedzibie jednej z moich ulubionych firm i gadaliśmy o tym, co mnie najbardziej na świecie ciekawi.

Czy wyszło?

To już zostawiam Wam do zadecydowania :)

— Mega wywiad z Chasem Jarvisem —

Andrzej Tucholski: Dziękuję za znalezienie czasu. Wiem, że jesteś zajętym człowiekiem a dzisiejszy plan dla całego CreativeLive też nie należy do najluźniejszych.

Chase Jarvis: To prawda. Wszyscy są zajęci, ale to dobrze.

Andrzej Tucholski: Zajęte życie to dobre życie?

Chase Jarvis: Zajęte życie to dobre życie. Najlepiej całe. Lubię tak.

Andrzej Tucholski: Przejdziemy do tego. W Twoim podejściu do świata unikalne jest to, jak dobrze łączysz różne jego aspekty. Prywatnym życiem rozpędziłeś firmę, firmą rozpędziłeś bloga i kanał na YouTube, potem tymi kanałami jeszcze bardziej wsparłeś firmę, która z kolei rozpędziła na nowym poziom Twoje życie prywatne. Jak to się robi, by to tak dobrze grało? Jak się buduje taki system?

Chase Jarvis: Użyłeś słowa “system”, więc odczuwam potrzebę wydania oświadczenia.

Ten “system”, o którym mówisz, to moje życie.

Nie mam żadnego masterplanu stojącego za moimi działaniami. Nie przygotowałem tego. Pewnego dnia zacząłem opowiadać historie o mojej fotograficznej karierze. Już wtedy była całkiem długa i obfitowała w kilka zwycięstw i porażek, i wyzwań, i to tymi rzeczami dzieliłem się z moimi znajomymi, potem z widownią online, z moją społecznością. I to z tego wyrosło wszystko inne. Na przykład dzięki świetnym znajomościom i współpracom skorzystaliśmy z mojej społeczności by uruchomić CreativeLive.

Nie jest to więc żaden system. To po prostu kwestia szczerego dzielenia się tym, co się dzieje w moim życiu. Nie chcę udawać, że jakoś to doskonale przewidziałem. Wierzę jednak, że w tym dzieleniu się jest niejako “fabrycznie zamontowane” zwrócenie uwagi na czyjąś innowację.

Chcę być autentyczny, ale nie dzielę się np. domowymi sporami. Nie pokazuję wszystkiego. Ale oprócz pewnych spraw prywatnych ważne dla mnie jest zadbanie o uczciwą reprezentację prawdziwego życia. Moje materiały to selekcja takich rzeczy, które najdoskonalej odzwierciedlają jak wygląda ścieżka mojego życia i kariery.

A co drugiej części Twojego pytania – jak to się wszystko łączy i nawzajem wspiera – to efekt zajęcia się bardzo głęboko jedną i tylko jedną rzeczą.

W moim przypadku to była początkowo fotografia. Stajesz się w niej naprawdę dobry. Albo już jesteś. Dzięki temu wiesz, że coś się wydarzy, zanim się wydarzy. Widziałeś już tyle różnych wersji różnych problemów lub wyzwań, że rozumiesz je. Budujesz swoje rzemiosło. Stajesz się znany ze swojego autorskiego stylu. Taki styl jest jak podpis.

Kiedy jesteś już głęboko wkręcony w jeden temat, poświęcisz mu te słynne 10 000 godzin i zaczynasz należeć do grona mistrzów – wiesz co tak naprawdę się wydarzyło?

Nauczyłeś się, jak być w czymś mistrzem.

I potem możesz zastosować ten sam koncept do innych rzeczy, które Cię ciekawią.

To dzięki mechanizmowi uczenia się osiągnąłem dużo w fotografii i to dzięki niemu zająłem się potem już nie tylko samymi zdjęciami, ale też biznesem. Zostałem przedsiębiorcą.

Dokonałem dekonstrukcji mojego procesu “stawania się fotografem”. Do kroków należały m.in.: zobowiązanie się do super-wytężonej konsekwencji, stanie się częścią społeczności, partycypacja w niej, uczenie się od najlepszych, szukanie rówieśników na światowym poziomie, szukanie mentorów oraz, później, dołożenie do równania tak wielu własnych przekonań i instynktów, ile tylko zdołasz.

Sporo kroków, ale możesz je potem zastosować do dowolnej dziedziny i też odniesiesz w niej sukces.

Ale to nigdy nie jest podróż bez potknięć i załamań, i zwycięstw, i porażek. Bardzo mi zależy, by członkowie Twojej społeczności, Twoi odbiorcy wiedzieli, że nie próbujemy tutaj udawać, że moje życie było jakąś prostą, wygodną kreską. Było poplątane i nierówne, i często bez sensu. Ale swoje osiągnąłem. Dzięki pewnemu narzędziu.

To narzędzie to osiągnięcie mistrzostwa w jednej dziedzinie, a potem dekonstrukcja procesu, oraz zastosowanie jego kroków do czegoś nowego, co mnie zainteresuje.

Jeśli lubisz ciekawe myśli i kreatywne podejście do życia – zapraszam na mój newsletter!

Andrzej Tucholski: Życie to nie jest prosta kreska. Może raczej pewien “uśredniony wektor”? Czasem bywa gorzej, czasem lepiej, czasem gorzej, czasem lepiej – ale gdy trend jest pozytywny – to wszystko gra?

Chase Jarvis: Tak.

Andrzej Tucholski: I celem jest dbanie, by ta średnia rosła?

Chase Jarvis: Jasne. Myślę, że każdy zawsze powinien aspirować do bycie najlepszym w czymś, co robi. Ale rzeczywistość bywa inna. Czasem ktoś cię pokona, czasem się wywrócisz, albo rzeczy nie pójdą po Twojej myśli. Ważne jest, by pamiętać, że jeśli podążasz w życiu za czymś istotnym i prawdziwym, wtedy zawsze odnajdziesz właściwą ścieżkę.

To coś istotnego i prawdziwego może się też zmieniać. Chcesz być muzykiem, więc grasz na gitarze akustycznej. To twoja pasja, ale z powodu jakichś tam wydarzeń, nagle okazuje się, że w zespole brakuje basisty. Sięgasz więc po bas. Twoja ścieżka zmienia się minimalnie, ale pasja zostaje niezachwiana – chcesz być muzykiem i grać na gitarze. Wtedy nauka gry na basie nie jest pracą.

Robienie czegoś nigdy nie wydaje się pracą, gdy robisz coś, co jest dla Ciebie bardzo ważne. Czy będzie lepiej, czy gorzej – liczy się intencja. Zrozumienie, co chcesz osiągnąć i podążanie za tym ze wszystkich sił.

Andrzej Tucholski: Czy powinienem podążać za rzeczami, które są moimi mocnymi stronami, które są dla mnie łatwe? Czy powinienem zwalczać słabości?

Chase Jarvis: Andrzej, musimy coś sobie tutaj ustalić.

Jeśli spędzisz swoje życie na naprawianiu lub walce ze słabościami to będzie to życie pełne zmagań, trudu i rozczarowania, bo będziesz zajmował się tylko tymi rzeczami, do których nie masz naturalnego talentu. Nie oznacza to, że w życiu nie trzeba się rozwijać. Jeśli czyjeś zainteresowania same nie kierują się w stronę fitnessu, to ta osoba nie musi być zawodowym sportowcem, ale o pewną podstawową formę warto zadbać.

Ale energia, którą czerpiesz z robienia tego, co powinieneś robić, tego co opiera się o Twoje wewnętrzne, mocne strony… Ta energia jest jedyna w swoim rodzaju. Każdy człowiek ma inną.

Jest też nie do podrobienia. Jeśli czujesz pociąg do czegoś, coś Cię zainspirowało i już tak zostałeś… Nie wiem czy w języku polskim macie odpowiednik tego powiedzenia, ale my mówimy, że jeśli robisz to, co kochasz, to nigdy nie przepracujesz nawet jednego dnia.

Brzmi to jak straszna bzdura, którą się naiwnie powtarza nie mając nic lepszego do powiedzenia, ale ciężko o prawdziwsze stwierdzenie.

OK, przyznaję, to, co robię, czasem wydaje się pracą. Bywa pracą. Ale to są małe fragmenty czegoś większego, co nigdy nie ma związku z taką “pracą” jaką byłoby wypełnianie poleceń innego człowieka, które nie byłyby związane z moimi zainteresowaniami, nie pozwalałaby wyrazić moich wartości, nie opierałyby się o moje mocne strony.

Nauczyłem się podwójnie przykładać do rzeczy, w których jestem świetny oraz otaczać się ludźmi, którzy są świetni w tym, w czym ja jestem słaby.

Tak więc, wracając do naszego ustalenia, nie będziemy tutaj dyskutować. Moja argumentacja jest gotowa. To koniec. Nie ma innych opcji. Podążaj w życiu za tym, w czym jesteś mocny, co Cię bardzo kręci, bo inaczej będzie źle i męcząco.

Andrzej Tucholski: Wspomniałeś, że ważną umiejętnością, by to ogarnąć, jest dekonstruowanie wcześniejszych sukcesów. Jakie są inne umiejętności, które są Twoim zdaniem kluczowe, by osiągnąć w życiu wielkie rzeczy?

Chase Jarvis: Umiejętność słuchania samego siebie i postawienie tej umiejętności nad wszystkimi innymi. Nieważne, jak to nazwiesz: samoświadomość, znajomość własnych myśli, nieważne. Jakkolwiek nazwiesz bycie szczerym względem samego siebie – to dzięki temu zidentyfikujesz zarówno swoje mocne, jak i te słabsze strony. Możesz taką rozmowę z samym sobą albo ograniczyć – “aj, mógłbym być lepszym gitarzystą, mógłbym być lepszym fotografem” – albo zagłębić się w nią na maksa. Wtedy, kto wie, może się okaże, że jeśli podążysz ścieżką fotografii to zostaniesz niesamowitym twórcą filmowym.

Bycie szczerym względem własnego serca to podstawa.

Szczególnie, że jest to nam odbierane w dzieciństwie. Zobacz – każdy jest kreatywny. W stu procentach, bez żadnych dyskusji, każdy jest kreatywny. Jeśli w pokoju pełnym pięciolatków zadasz pytanie: “Kto chce podejść do tablicy i narysować rysunek?” to każdy z nich będzie chciał podejść.

Gdy powtórzysz to pytanie w pokoju pełnym dziesięciolatków, pewnie zgłosi się tylko połowa. A w pokoju pełnym piętnastolatków – połowa tej połowy. I tak dalej.

Mamy więc kulturę, która:

a) ogranicza kreatywność oraz

b) steruje ludźmi tak, by trafili do pracy w pewnym obszernym systemie, który łączy szkolnictwo i rynek tradycyjnej pracy, który projektuje ludziom ich przyszłości.

Według mnie należy się jej przeciwstawiać ze wszystkich sił. Kiedyś byłem jej ofiarą. Bardzo podobało mi się granie w piłkę nożną. Miałem w głowie pomysł na zawodowstwo, załapałem się do projektu rozwoju olimpijskiego, uwielbiałem każdy trening. Ale w świecie szkolnym i tak spychano mnie ciągle w kierunku matematyki i fizyki.

Kiedy jesteś dobry w nauki ścisłe i pytasz się rodziców, co powinieneś zrobić, gdy dorośniesz, to słyszysz, na przykład, “zostań lekarzem”. A gdy jesteś dobry w debaty i potrafisz celnie argumentować, to wtedy słyszysz: ‘zostań prawnikiem”. To są umiejętności, w których społeczeństwo widzi przepis na sukces.

To bzdura. Teraz bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Istnieje już bardzo dużo ludzi, którzy to robią.

Znam wielu ludzi, którzy przenieśli się na Alaskę i mówią o wcześniejszej pracy: “to była najgorsza rzecz, która mnie spotkała. Zrobiłem ją, bo chciałem odnieść sukces. Chciałem mieć miłe życie, fajną pracę, dużo kasy”. Tylko że jeśli nie jesteś szczęśliwy, nie podążasz za swoim prawdziwym powołaniem, to wtedy życie jest złe. Nie życzyłbym takiego życia nikomu.

Dzisiejsza kultura uczy nas jak podążać za wartościami innych ludzi. Jeśli uda Ci się wykształcić w sobie umiejętność podążania za własnymi wartościami to będziesz lepszym człowiekiem dla wszystkich dookoła.

Właśnie. Takie podejście nie jest samolubne. Z pozoru brzmi bardzo samolubnie, ale nie bez powodu w samolocie jesteś zawsze instruowany, by maskę tlenową założyć najpierw sobie, a dopiero potem innym pasażerom. Jeśli nie jesteś zdrowym, dbającym o siebie człowiekiem to nie będziesz dobrym przyjacielem, partnerem, bratem, kochankiem, mężem, i tak dalej. Więc dbaj o siebie.

Naucz się dbać o siebie, bo światowa kultura Cię tego nie nauczy.

Jeśli chcesz razem ze mną szukać ścieżki ku fajnemu życiu – zapraszam na newsletter.

Andrzej Tucholski: Prawda.

Chase Jarvis: A żebyś wiedział.

Andrzej Tucholski: Widziałem przed chwilą w lobby CreativeLive cytat ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów: “Poezja, romans i miłość to trzy ważne rzeczy w życiu”. Tylko że jednocześnie siedzimy bardzo blisko Doliny Krzemowej. Dwie godziny temu spacerowałem obok siedziby firmy Adobe. Wydaje mi się więc, że tutaj ważnymi rzeczami w życiu jest umiejętność programowania. Gdyby moim powołaniem była technologia i biznes to pewnie miałbym całkiem stabilne życie. Jak może mi pomóc bycie dobrym w poezji? Co się robi, gdy czyjaś pasja jest “miękką umiejętnością”?

Chase Jarvis: Wydaje mi się, że to się wszystko nawzajem wymaga i wspiera. Każda dziedzina świata bez pewnego “podzbioru” z innych dziedzin jest z góry skazana na porażkę.

Jeśli jesteś programistą i pracujesz od 9 do 17 to pewnie masz całkiem wygodne życie. Ale jeśli jednocześnie nie masz w sobie kreatywności, pociągu do tej pracy, nie romantyzujesz swojej kariery, nie kochasz wartości, zgodnie z którymi pracujesz – wtedy Twoje życie nie będzie miało ognia.

Jak rozumiem, kontekstem naszej rozmowy nie jest życie bogate w dolary, tylko bogate w takim sensie, że jeśli pod koniec tego życia na nie spojrzysz to poczujesz dumę, że było to życie dobre. W takim wypadku kluczowe jest posiadanie zajawki, na to co robisz.

W innym wypadku wystarczy, że sytuacja stanie się trudniejsza niż normalnie i to kto inny włoży w projekt dodatkową pracę. Tobie się nie będzie chciało, bo nie będziesz się aż tak przejmował efektami. Kto inny zgarnie szansę, a nie Ty.

Innymi słowy: to nie jest tak, że artyści siedzą sobie w czarnych berecikach, kręcą wąsa, mówią po francusku i palą papierosy przez całe dnie. Praca artysty to ciężka robota. Shit has to get done. Myślenie, że te aspekty człowieczeństwa można jakoś od siebie oddzielić to fikcja.

Żadne “jedno” podejście nie da Ci w życiu sukcesu. Trzeba je mieszać. Wypełniać.

Słyszę, że traktuje się poezję i miłość, i pasję jako przeciwieństwo inżynierii, matematyki, biznesu. A nie możesz mieć jednego bez drugiego. One nie istnieją w pustce. Wszystko, co dobre, ma trochę jednego i trochę drugiego.

Nie wiem, czy to coś zmieni, ale prywatnie wierzę, że w przypadku dobrego programowania, udany kod jest jak poezja. Piękny design jest romantyczny.

Dosłownie pięć minut przed Tobą siedział na tym krześle Yves Béhar, jeden z najważniejszych projektantów przemysłowych na świecie. Zaprojektował między innymi opaskę Jawbone i laptopa dla dzieci. To niesamowity człowiek i właśnie o tym rozmawialiśmy: że wszystkie te podejścia są przydatne. Nie możesz mieć jednego bez drugiego.

Andrzej Tucholski: Często mam taki wniosek, gdy myślę o architekturze. Przez pewien czas to był “język”, którym mówiły ideologie, lub rządy. Do pewnego stopnia możemy zobaczyć rzeczywistość danego rządu, po tym, jak wyglądały zaprojektowane przez niego budynki.

Chase Jarvis: Prawda.

Andrzej Tucholski: Jest to przekazane właśnie architekturą – wypadkową designu, sztuki, matematyki. Kąt musi mieć 90 stopni, nieważne jak jest ładnie narysowany.

Chase Jarvis: Dokładnie. Jesteś z Polski, przyleciałeś tutaj dla Tima Ferrissa. Gdy ostatnio ja byłem w Warszawie to podróżowałem do Moskwy, do Rosji. Zwiedziłem trochę Waszą stolicę, ale potem wsiadłem w pociąg i pojechałem na wschód. Gdy tam wysiadłem na dworcu to jedną z pierwszych rzeczy, które mnie uderzyły, była architektura. Te kamienne budowle, wielkie monumenty rozsiane po mieście.

Ta architektura mówi bardzo czystym językiem. Nie ma żadnych niedomówień, jakie wartości te budynki mają podkreślać. To siła, władza, potęga. I są zaprojektowane tak, jakby cię obserwowały, pilnowały, co robisz. Nie mógłbym się z Tobą zgodzić bardziej.

Andrzej Tucholski: Skorzystam z tej przychylności, by lekko zmienić temat. W internecie jesteś bardzo łatwy do znalezienia. Nie jest też trudno dowiedzieć się, w co wierzyć. Czy Ty ten dzisiejszy rozwój jakoś projektujesz, czy budujesz go “jak leci”, z dnia na dzień?

Chase Jarvis: Tutaj też trzeba ogarnąć kilka podejść. Jedno z nich to podejmowanie wysiłku dopiero, gdy ma się przemyślany cel, pewien koniec, do którego się zmierza. Co chcesz osiągnąć? Jeśli tego nie wiesz, to nie zorientujesz się, że już tam jesteś. Ktoś kto mówi: “chcę tam dojść” powinien wiedzieć, gdzie “tam” się znajduje.

Doprecyzowane cele to ważna sprawa.

Ale z drugiej strony regularnie zdarzają się w życiu sytuacje, w których trzeba eksperymentować. Gdy zaczynałem to nie miałem pojęcia, o co chodzi w budowaniu społeczności. Jedyne co mi przychodziło wtedy do głowy to bycie wartościowym w społecznościach zbierających się dookoła spraw, które mnie interesowały. Robiłem różne projekty i dzieliłem się nimi. Nie było żadnego modelu, którym podążałem. Szukałem wyłącznie relacji z ludźmi, którzy kochali te same sprawy, które ja kocham.

A nie da rady połączyć się z ludźmi, którzy kochają te same sprawy, które Ty kochasz, jeśli nie podzielisz się swoimi sprawami publicznie. I potem szukasz innych, którzy tak zrobili. To wydaje się proste, i takie jest. Dokładnie tak wyglądał początek moich działań. To była zwykła, prosta próba szukania fajnych ludzi.

I w pewnym momencie odwracasz się, patrzysz za ramię i: “o Boże, tam jest milion ludzi! I wszyscy patrzą!” Tutaj bardzo ważny robi się ten aspekt samoświadomości, o którym przed chwilą rozmawialiśmy. Gdy pierwszy raz się orientujesz, że ktoś na Ciebie patrzy, to możesz zareagować: “OK, byłoby ignoranctwem, gdybym nie uszanował tych ludzi, więc wypada dać im dużo wartości”. Wtedy zaczynasz mieć świadomą intencję. Myślisz sobie: “co bym chciał zrobić z tą społecznością?” skoro już się zebrali.

Z jednej strony możesz chcieć pozwolić im rosnąć i dawać im wartość, ale z drugiej – może warto zaoferować wartość ponad takie podstawowe “cykanie fotek i gadanie o nich”? Wypuściłem wtedy pierwszą aplikację na iPhone’y do publikowania zdjęć w social media. Dałem ją do zabawy mojej społeczności, dałem im narzędzie. To było coś wyjątkowego, patrzeć jak milion ludzi bierze Twoje narzędzie i używa go tak, by tworzyć fajne rzeczy. Dokładnie ten sam mechanizm zadziałał przy CreativeLive.

Tworzenie takich projektów nigdy nie jest oparte o zbieranie zysków. Jego fundamentem zawsze jest dawanie wartości. Zadawanie sobie pytań: “co jeszcze mogę im dać?” Odpowiedź z reguły brzmi: ciężką pracę, krew, pot i łzy. Ale od czasu do czasu pojawi się tam również wspólny zysk.

Od stworzenia CreativeLive rozdaliśmy ludziom 3 miliardy minut kreatywnej edukacji.

Andrzej Tucholski: To dużo minut.

Chase Jarvis: To dużo minut. Mamy ponad 10 000 godzin materiałów i ponad 10 milionów studentów z całego świata. Dużo członków naszej społeczności zdecydowało się płacić za ekspercką wiedzę na CreativeLive. To wysiłek ponad 120 ludzi, którzy tu pracują. Przychodzą codziennie robić dobrą robotę w przyjemnym studio w San Francisco, obok Twittera czy Adobe.

Budujesz, tworzysz, wzbogacasz swoją społeczność – bez tych kroków bym tu nie siedział. Moi pracownicy by tu nie siedzieli. Ty też byś tu nie siedział.

Andrzej Tucholski: A wszystko zaczęło się od oglądania Waszych webinarów o trzeciej nad ranem polskiego czasu.

Chase Jarvis: Sorry za to! (Śmiech)

Andrzej Tucholski: Strefy czasowe, cóż poradzić. Dla mnie to była fajna sprawa. Nie miałem jeszcze wtedy aż tyle kasy na kursy lub podręczniki, więc wystarczyło zrobić sobie sporo kawy, by się czegoś nauczyć. A potem zacząłem Wam płacić.

Chase Jarvis: I tak to się robi!

Andrzej Tucholski: Powinniśmy się takiego podejścia trzymać na poziomie osobistym? Ja jestem w zgodzie ze sobą i buduję społeczność? Czy też jest to trend ogólny? Przecież mówi się o ekonomii wdzięczności.

Chase Jarvis: Trend oznacza, że coś jest, a potem nie będzie. W takim razie dla mnie to nie jest trend, takiego podejścia będzie zawsze mało. Przepis brzmi: przykładaj uwagę do tego, co robisz, słuchaj intuicji, uzbrój się w cierpliwość i cały czas rób to, co powinieneś robić. Tyle.

Mamy teraz, powiedzmy, 1000 prawników. 1500 ludzi, którzy robią nie to, co by chcieli. 10 000 studentów, którzy słuchają swoich rodziców, którzy im mówią, kim mają zostać. Jeśli mam zmienić na świecie jedną rzecz, to chcę, by się oni wszyscy, kurwa, obudzili.

Masz jedno życie. To jest to życie.

Dokładnie o tym nagrywam jedno video tygodniowo. O tym, jak się zorientować, co się powinno w życiu robić. Odpowiedź jest tutaj. (W tym momencie Chase strzelił mnie pięścią w klatkę piersiową -A)

Nie chcę, by to był trend. Nie chcę, by to kiedykolwiek uciekło. Chcę, by to stało się częścią kultury.

Andrzej Tucholski: A co byś powiedział ludziom, którzy dopiero się odkrywają? Ludzie mający 20 lat, 30 lat, nadal szukający odpowiedzi, robiący studia, zmieniający prace?

Chase Jarvis: Róbcie coś. Twórzcie coś. Szukajcie innych ludzi takich, jak Wy.

Nie znajdziecie dzięki temu gotowych odpowiedzi, ale coś się będzie działo. Coś Was zaciekawi, pójdziecie za tym, odkryjecie coś. Jeśli za dzieciaka kochaliście rowery BMX to równie dobrze możecie zostać sportowcem jak i projektować takie rowery zawodowo. To nie jest ważne. Ważne jest, by być blisko tematu.

Na świecie jest milion rzeczy, które mogą kogoś kręcić. Wychowałeś się z deskorolką pod stopami? To zaangażuj się w tym światku. Niekoniecznie musisz od razu iść drogą pro skateboardera. To, jak się wyróżnisz w społeczności zależy od Ciebie. Możesz być świetnym marketingowcem desek albo wymyślić zupełnie nowy produkt.

Na świecie jest milion rzeczy i trzeba wiedzieć, które kręcą akurat Ciebie.

Jak zaczynasz czymś się zajmować i nie jest to dla Ciebie “naturalne”, podskórnie czujesz, że coś jest nie tak, szybko masz myśl: “cholera, to trudne”, to to jest znak, że coś tylko pozornie było dla Ciebie. Jeśli coś jest szalenie trudne od samego początku, to pewnie znaczy, że tego nie lubisz.

Jeśli robisz coś, co kochasz, to gdy temat staje się NAPRAWDĘ trudny, to wtedy inni odpuszczą. Inni, a nie Ty. Ludzie, którzy mniej kochają tę rzecz nie dadzą rady. Dla mnie to była fotografia. Uwielbiałem, gdy zlecenia są super trudne, bo wiedziałem, że moja konkurencja nie ma odwagi się za nie wziąć.

Nie mieli energii, by przepchnąć naprawdę trudny projekt. A ja miałem. Zawsze szukałem trudnych środowisk. Między innymi dlatego, gdy ekonomia padła w 2001 i, potem, w 2008, mój biznes cały czas rósł.

Wszyscy się wtedy męczyli. Ja też. Ale ja jadłem bajgle – tylko bajgle – każdego dnia. Byle tylko nadal móc robić to, na czym mi zależy. Czy wszystkim starczyło uporu, by tak zasuwać? Nie wiem.

Wątpię.

Andrzej Tucholski: To dobra rada. Chociaż dziwi mnie, dlaczego ludzie tak rzadko sami na to wpadają. Żeby robić to, co się kocha. Wielu z nas żyje w spokojnych, demokratycznych państwach. I nie za bardzo korzysta z tej wolności.

Chase Jarvis: Nie korzysta, bo padła ofiarą pewnego myślenia.

Można być ofiarą tego, że nigdy nie poświęciło się uwagi wyrobieniu w sobie samoświadomości. Jak ktoś nie umie sam sobie zadawać pytań, to nie odkryje, co kocha.

Można też być ofiarą kultury.

System szkolny, z którego korzystamy, prawie w całości powstał w XIX wieku. Powstał na potrzeby przemysłu rolniczego, którego pracownicy przeszli później do przemysłu, głównie w systemie niemieckim. A niemiecki koncept fabryki jest oparty wyłącznie o hierarchię. Stawiamy kogoś przed fabryką, wstawiamy do środka, traktujemy go identycznie jak wszystkich, każemy mu robić to samo, co wszyscy, a jak już wyjdzie, to myśli to samo, co wszyscy.

Identycznie jest ze szkolnictwem.

System ten został zaprojektowany w celu organizowania populacji, przepychania ich przez tłoki tego, co akurat potrzebuje państwo, bez związku z prywatnymi pasjami pojedynczych ludzi.

W pewnym momencie to było nawet przydatne, bo faktycznie większość ludzi pracowało na roli lub w fabrykach. To oczywiste, że świat był oparty o takie modele, gdy przechodził przez rewolucję przemysłową.

Ale dzisiaj świat jest już inny.

Dosłownie tydzień temu (czyli na początku stycznia – A) gościłem w Białym Domu i rozmawiałem z Joe Bidenem oraz Michelle Obamą. I nie mogłem uwierzyć, że jestem tam naprawdę. A byłem tam trzeci raz. A zaczęło się od tego, że będąc dzieciakiem zacząłem fotografować siebie i kumpla, gdy jeździliśmy na deskach.

Jest nieskończoność dróg, którymi możesz dojść od punktu A do punktu B. Powinniśmy to celebrować. Jakże inny jest to świat, od tego, w którym jedyną opcją była fabryka! Żyjemy w dokładnej odwrotności tamtych czasów.

Jeśli chciałbyś, by Twoje dziecko miało szansę na powiedzenie czegoś osobom rządzącym, na wpłynięcie na krajową edukację, na relacje tego rzędu – to ostatnią rzeczą, którą byś mu doradził byłoby: “Idź pobaw się z kumplem i rób mu zdjęcia, jak skacze na desce”.

A jednak ja jestem produktem takiego środowiska i zobacz, udało się. I Tobie też się uda.

(Tutaj Chase zaczął pokazywać w obiektywy nagrywających go kamer -A) I Tobie też. I Tobie też.

Jeśli będziecie szczerzy sami ze sobą. Gdy dziecko jest na ścieżce tego, co kocha, i będzie doświadczać trudności związanych z tym, co kocha, to będzie się rozwijać. Będzie czuło radość, będzie tę radość chroniło, jej lub jego emocje będą bogate i połączą się z odczuciami innych ludzi, którzy dbają o swoje pasje.

Nigdy nie było moim celem współpracować z Białym Domem w czasie polityki rządu Obamy, ale jeśli to jest “skutek uboczny” życia zgodnie z pasją, to chyba jest to dobry argument potwierdzający moją tezę.

Andrzej Tucholski: A czy mając tę całą wiedzę, te doświadczenia, czy zrobiłbyś coś inaczej? Gdybyś zaczynał od nowa?

Chase Jarvis: Zrobiłbym to wszystko co Ci tutaj doradzam – słuchanie siebie, szukanie pasji, podążanie za sercem – o wiele wcześniej. Wydaje mi się, że i tak wpadłem na to relatywnie wcześnie, ale czas pomiędzy 16 a 20 rokiem życia totalnie schrzaniłem. Tak więc zrobiłbym wiele rzeczy tak samo, tylko o wiele wcześniej. Nawet jeśli o minutę wcześniej.

Andrzej Tucholski: Czyli ten tok myślenia jest do zastosowania niezależnie od wieku? W dowolnym okresie życia?

Chase Jarvis: Niezależnie od wieku, w każdym okresie życia. I wiesz co, chcę jeszcze dopowiedzieć, że to wszystko nie jest samolubne. Bardzo bym nie chciał, by ktoś to tak zinterpretował. Nieważne, ile ma lat.

Wyobraź sobie świat, w którym ludzie robią tylko to, co chcą, jako ich kariery. Nie mówię tutaj o: “chcę jeść, chcę pooglądać TV, nie chce mi się wyprowadzić psa i zmienić pieluch”. To są odpowiedzialności. Każdy je ma.

Mówię tutaj o karierach. O pracach. Spędzamy w nich ponad jedną trzecią naszych żyć, więc albo chcesz ten czas zmarnować, albo chcesz robić coś, co kochasz. Wyobraź sobie, co by było, gdyby praca każdego człowieka była tym, co on lubi robić?

Pewnie by się nie udało, bo jest już nadmiar ludzi, którzy chcą być księgowymi lub prawnikami, ale to by był spory sukces, gdyby ktoś chciał po prostu pracować w knajpce, albo pracować na świeżym powietrzu, swoimi rękoma.

Taki świat byłby zupełnie inny od dzisiejszego.

Jeśli nie bierzesz zastanych rozwiązań za “jedyne możliwe” – dogadamy się.

Andrzej Tucholski: Masz czasem wątpliwości?

Chase Jarvis: Oczywiście. Staram się jednak trzymać je krótko. Wyrobiłem w sobie nawyk słuchania wątpliwości, obserwowania jej i pozwalania, by szybko znikała.

Czasem zmartwienia bywają realne. Na przykład można martwić się o ścigającego Cię tygrysa. Istnieją kraje, gdzie takie zmartwienie to codzienność, ale w większości naszych środowisk raczej byłoby ciężko, żeby nagle pogonił Cię tygrys.

Nasz mózg przeżywa zmartwienia bardzo mocno, bo mamy to w naszym DNA. Miliony lat ewolucji wyrobiły w naszych organizmach idealny system obronny, który dzisiaj potrafi bardziej przeszkadzać, niż pomagać.

Przykładowo – jeśli nie możesz zasnąć o trzeciej nad ranem, bo głos w głowie Ci mówi, że nie jesteś wystarczająco dobry, lub nie jesteś wystarczająco dużo wart – to to trzeba zwyczajnie wyłączyć. I trzeba się tego wyłączania nauczyć. Trzeba umieć rozróżniać, która wątpliwość lub zmartwienie jest “naprawdę”.

Jeśli coś nie służy mojemu życiu lub moim celom, to nie powinno być w mojej głowie.

W większości przypadków tygrysy już nam nie zagrażają. Jak możesz zatem zużyć tę energię, którą kiedyś byłby strach przed tygrysem? Można ją zużyć na coś pozytywnego, jako paliwo do lepszej pracy.

Andrzej Tucholski: Mamy czas na jeszcze jedno?

Chase Jarvis: Jedno.

Andrzej Tucholski: Ostatnie.

Chase Jarvis: Ostatnie.

Andrzej Tucholski: Obawiam się, że może być trochę egzystencjonalne, więc z góry przepraszam.

Świat powoli staje się trochę mniej “znany” i mniej stabilny niż jeszcze kilka lat temu. Nastroje rządowe w wielu państwach stają się wyraźniejsze, pojawiło się sporo nowych, często pokazywanych w mediach zagrożeń. Z książek historycznych łatwo zauważyć, że ludzie w czasach niepokoju dążą raczej do “bezpiecznych” rozwiązań, czegoś tradycyjnego, konserwatywnego. Czy widzisz miejsce dla swojego przepisu na udane życie w tych warunkach?

Chase Jarvis: Powiedzmy sobie jedną rzecz wprost: nigdy nie było bezpieczniejszego czasu w całej znanej historii człowieka. Nigdy nie było spokojniejszego okresu.

Andrzej Tucholski: Mamy na to oficjalne statystyki.

Chase Jarvis: Statystyki, liczby, raporty. Ten strach, o którym mówisz, to dzieło mediów, które chcą, byś czuł strach. Teraz jest bezpieczniej niż było w 1970, niż było w 1930, niż było w 1830, niż było w 2000 przed naszą erą.

Tylko że np. do mediów trafiają teraz wszystkie doniesienia o przestępstwach, więc nagle stajesz się ich świadom. To raczej media są problemem, a nie świat. Robią bardzo dużo dobrego, to oczywiste, ale zarazem na nas leży odpowiedzialność ciągłego poddawania w wątpliwość, czy na pewno rozumiemy wszystko, o czym się dowiadujemy. Warto się zastanowić, czy naprawdę coś jest takie, jakie się wydaje.

Poza tym, mam przeczucie, że pytasz się mnie szczególnie o zagrożenia polityczne.

Andrzej Tucholski: To prawda. Unia Europejska przeżywa kryzys stabilności.

Chase Jarvis: Unia Europejska u Was, a u nas prezydent, który nie nadaje się na to stanowisko. Jestem przerażony różnymi wizjami tego, co się może wydarzyć, ale zarazem wierzę w system wyborczy. To smutne, że wybraliśmy akurat takiego człowieka, ale zarazem trzeba teraz się zastanowić, czemu społeczeństwo tak zagłosowało. Które grupy społeczne nie miały należytego traktowania?

Mam nadzieję, że uda się odwrócić ten stan rzeczy i zbudować nowy, lepszy.

Przyczynią się do tego dobrzy ludzie, którzy będą dalej robić dobre rzeczy.

Jeśli ze strachu przestajesz robić to, co kochasz, to znaczy że właśnie oddałeś władzę komuś innemu. A w chwilach trudnych jest ważniejsze niż kiedykolwiek, by ta władza była w Twoich rękach. Byś to Ty był właścicielem własnego życia i byś pomagał innym zrozumieć, że to jest w porządku, by każdy był tym, kim chce.

W trudnym środowisku politycznym to jest najlepsza forma oporu.

Bądź tym, kim w głębi duszy, w samym sercu jesteś naprawdę.

Andrzej Tucholski: Wow. Dziękuję. To były wszystkie pytania, które miałem, oraz trochę więcej.

Chase Jarvis: OK. Cieszę się, że pogadaliśmy.

Andrzej Tucholski: Dziękuję.

— Co teraz? —

Korzystając z okazji, chcę bardzo podziękować mojej niezawodnej transkryptorce. Ola, jesteś fantastyczna :)

Jeśli chcecie znaleźć Chase’a w internecie to przede wszystkim warto rzucić okiem na jego kanał na YouTube. Tam dzieje się większość fajnych rzeczy. Jego dorobek oraz historię biznesową poznacie na jego stronie. Wspominany wielokrotnie w trakcie wywiadu biznes to CreativeLive i choć tam Chase’a jest najmniej, również warto się pobawić. Swoją drogą, w ofercie jest nagranie *dokładnie* tego eventu, na którym byłem (części oficjalnej, oczywiście, bez afteru) i podobno widać nawet moje niezręczne pytanie publiczne ;)

Chase jest też dostępny na Twitterze oraz Instagramie, w obu przypadkach jako @chasejarvis.

Mam do Was wielką prośbę.

Jeśli spodobała się Wam ta rozmowa to bardzo Was poproszę o tweetnięcie Chase’owi podziękowań. Mogą być proste, że widzieliście u mnie wywiad (mój nick to @andtucholski, w obu przypadkach), że przeczytaliście jego wypowiedzi, że przypadły Wam do gustu. Chcę mu się odwdzięczyć za poświęcony mi czas i wydaje mi się, że taki feedback zza oceanu będzie bardzo mile widziany :)

Dodatkowe punkty przyznam za selfie, w którego tle będzie moja wspólna fotka z Chasem ;)

Uff. I to chyba tyle. Właśnie przebrnęliście przez ponad dwadzieścia stron wypowiedzi jednego z najfajniejszych ludzi na całym świecie. A przy tym super fotografa. A przy tym mega biznesmena. A przy tym profesjonalisty w czymkolwiek, za co się zabierze. W moim przypadku rozmowa z Chasem Jarvisem na tyle porozwalała mi różne przekonania dotyczące życia, że do dzisiaj je próbuję z powrotem dopasować. Problem jest tylko taki, że nie pasują, bo wyszedłem ze spotkania z nim jako trochę inny człowiek.

Mam nadzieję, że w mikro skali Wy też to przeżyliście :)

Ciao ,

Andrzej Tucholski

 

CO TO ZA MIEJSCE?

Cześć! Mam na imię Andrzej. Jestem psychologiem biznesu zajmującym się wysokosprawczością oraz ogarnianiem w późnym kapitalizmie. W drugim życiu piszę książki fabularne i scenariusze.

To jest moja strona domowa. Znajdziesz tu aktualności na temat mojej pracy oraz linki m.in. do podcastu “Przekonajmy się”, książki “I co z tym zrobisz? Rozwiń swoją wysokosprawczość”, książki “Umowy Śmieciowe”, oraz serialu audio “ej, nagrałem ci się”.

INFORMACJA

Żadnej publikowanej przeze mnie treści (blog, youtube, podcast, tiktok, instagram, newsletter, książki, ebooki itp.) nie można traktować jako profesjonalnej porady psychologicznej. Nie udzielam ich też przez mail czy komunikatory.

W przypadku jakichkolwiek problemów lub potrzeb psychoemocjonalnych, gorąco zachęcam do kontaktu z fachowcem – psychoterapeutą lub psychiatrą. To wspaniali profesjonaliści, z których usług warto korzystać.

© Andrzej Tucholski 2009-2022 Wszelkie prawa zastrzeżone | Projekt strony & wykonanie: Designum.pl | Polityka prywatności i cookies